Helena Tymosz zaczynała lekcje już w drzwiach klasy. Z charakterystycznym wschodnim zaśpiewem mówiła: "A dzisaj, dziewczęta będziemy omawiać sinus i cosinus".
Profesor Tymoszowa wyróżniała się bardzo wysokim wzrostem i szczupłą sylwetką. Nie chcąc dodawać sobie centymetrów, zawsze chodziła w butach na płaskim obcasie. Od wiosny do jesieni w białych skarpetkach oraz białych tenisówkach. Uczennice drugiego LO skrycie nazywały ją "Glorią" lub "Konstantynem Wielkim". Sama pani profesor swoje mało rozgarnięte uczennice nazywała wprost: "oślicami".
– Proszę sobie wyobrazić niskiego i bardzo otyłego profesora Jana Tymosza kroczącego obok wysokiej żony. My, uczennice II LO, kochałyśmy tę oryginalną parę cudownych, przyjaznych ludzi – mówi Anna Sokołowski.
Profesor z Janówki
Jan Tymosz był synem Dymitra i Katarzyny. Urodził się 5 lutego 1908 r. w Janówce, niedaleko Sitna. W 1928 roku otrzymał świadectwo dojrzałości w Gimnazjum im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Zamościu. Był wzorowym uczniem. Jednym z czterech stypendystów magistratu w roku szkolnym 1927/28.
– Kiedy zostałam uczennicą pana profesora, mój ojciec Leon Kiecana, jego rówieśnik, opowiedział mi historię z czasów podstawówki w Majdanie. Jaś Tymosz, gardząc zwykłymi zabawami chłopaków, zaszywał się letnią porą gdzieś w zaroślach z nieodłączną książką i uczył się bądź czytał. Niezwykłe to było zachowanie, skoro fama o tym objęła ładnych parę kilometrów – opowiada pani Anna.
Po skończeniu gimnazjum Jan Tymosz na studia polonistyczne najpierw pojechał na rok do Wilna, a następnie do Lwowa. W styczniu 1933 r. otrzymał tytuł magistra filozofii w zakresie filologii polskiej na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Zarówno pracę magisterską, jak i końcowe egzaminy zaliczył na piątkę.
Napisz komentarz
Komentarze