Ta sprawa z działkiem trwa już dłużej niż trwała wojna – mówi mężczyzna.
Nigdy nie ukrywał swojej słabości do militariów. Gromadzi je systematycznie od ponad ćwierć wieku. Kolekcje uzupełniał na aukcjach internetowych, w antykwariatach, na bazarach. Czasami coś przynosili mu znajomi. I przynoszą nadal.
Przez lata setki pocisków z XIX i XX wieku niczym ołowiane żołnierzyki stały karnie w rzędach na regałach w jego kancelarii. Na ścianie wisiały (i wiszą do tej pory) stare karabiny i pistolety.
Na półce spoczywało także 60-kilogramowe działko lotnicze do samolotu Lim 5.
Działko to otrzymał w latach 90. od znajomego chorążego, kiedy likwidowano Techniczną Szkołę Wojsk Lotniczych w Zamościu (niegdyś sam służył w tej jednostce). Nie ukrywał podarku. Działko widzieli prokuratorzy i policjanci, którzy jako klienci jego biura przewinęli się przez kancelarię. Nie raz je oglądali i dotykali. Zdarzyło się im cmoknąć z podziwem na wielość i różnorodność zbiorów.
Niebezpieczny zakup
Kłopoty rozpoczęły się w lipcu 2009 roku. Do kancelarii zapukali funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Oświadczyli, że szukają 6 sztuk szkolnych naboi do karabinu Mosin z czasów II wojny światowej, które on zakupił za pośrednictwem serwisu Allegro od mieszkańca Pomorza. To właśnie przeciwko temu sprzedawcy Prokuratura Rejonowa w Miastku prowadziła gigantyczne śledztwo w sprawie handlu bronią i amunicją bez zezwolenia. Policjanci w całym kraju ruszyli tropem transakcji, które wykonał Robert B. Tym sposobem dotarli do zamojskiej kancelarii.
Napisz komentarz
Komentarze