Najważniejszym zadaniem założonej w 1929 r. Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) było wywalczenie niepodległego państwa ukraińskiego, jednolitego pod względem narodowościowym (Ukraina dla Ukraińców). Miało to nastąpić na drodze bezwzględnego usunięcia nie-Ukraińców, a więc przede wszystkim Polaków, z terenu przyszłego państwa. Polacy przez ukraińskich nacjonalistów byli uważani za głównego wroga. Jako ideologię kierowana przez Stepana Banderę OUN przyjęła sformułowaną przez Dmytro Doncowa skrajnie faszystowską doktrynę nacjonalizmu ukraińskiego, propagującą m.in. twórczą przemoc, bezwzględność czy nienawiść. Żywotną częścią dekalogu ukraińskiego nacjonalisty było niedwuznaczne wezwanie do zbrodni, która ma być nieodzownym warunkiem budowy wielkiej Ukrainy. Podczas II wojny światowej dowodzona przez Romana Szuchewycza ("Tarasa Czuprynkę") Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), która była zbrojnym ramieniem OUN, dokonywała mordów na ludności polskiej. Do pierwszego masowego mordu doszło 9 lutego 1943 r. w Kolonii Parośla w powiecie sarneńskim. Oddział UPA Hryhorija Perehijniaka("Dowbeszki-Korobki"), udając sowieckich partyzantów, zamordował – przy użyciu noży i siekier – ponad 150 Polaków. Fala napadów rozpoczęta na wschodzie Wołynia przesuwała się systematycznie w kierunku zachodnim. Z ustaleń Ewy Siemaszko, badaczki stosunków polsko-ukraińskich podczas II wojny światowej i w latach powojennych, OUN-UPA wraz z zaangażowanymi przez nacjonalistów bojówkami ukraińskimi wymordowały w latach 1942-1946 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ponad 130 tys. Polaków.
Zabić księdza
Nacjonaliści ukraińscy nikogo nie oszczędzali. Ginęły kobiety, dzieci i starcy. Mordowano rodziny mieszane w całości lub tylko ich polskich członków. Nie ratowała zmiana wyznania na prawosławne lub greckokatolickie. Zabijano nawet Polaków, którzy nie umieli mówić... po polsku. Ogromne straty ze strony OUN-UPA poniósł kościół rzymskokatolicki. Banderowcy napadali na księży i kościoły z wiernymi podczas nabożeństw, palili i niszczyli budowle sakralne i dokumentację kościelną, a swoim ofiarom uniemożliwiali religijne pochówki. Nad większością duszpasterzy, zakonników i zakonnic przed śmiercią się znęcano. Wśród ofiar nie brakuje duchownych z Zamojszczyzny.
W Nabrożu (gm. Łaszczów) 30 maja 1943 r. bojówka ukraińska zamordowała ks. Władysława Jacniackiego, członka AK (kapłan zmarł w wyniku ciężkich ran), a także jego siostrę, Leokadię Jacniacką. W nocy z 12 na 13 kwietnia 1944 r., podczas napadu na Chodywańce i Plebankę (gm. Jarczów), nacjonaliści zabrali proboszcza z Chodywaniec, ks. Jakuba Jachułę. Po drodze był bity, w lesie spotkała go śmierć męczeńska: Ukraińcy obcinali mu na żywca części ciała, a na koniec przecięli piłą. Siostra Longina (Wanda Trudzińska) ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP wraz z siedmioma wychowankami Zakładu dla Sierot Wojennych w Turkowicach (gm. Werbkowice) została zamordowana 16 maja 1944 r. pod Sahryniem. Wcześniej, 25 września 1939 r., a więc wkrótce po wkroczeniu Sowietów, do wsi Dub (gm. Komarów) przyjechała na furmance grupa ukraińskich komunistów z Kotlic (gm. Miączyn). Napadli na plebanię, zabierając wszystko to, co miało jakąś wartość. Zabrali też ze sobą domowników. W lesie w bestialski sposób zamordowano proboszcza dubieńskiej parafii, ks. Wiktora Możejkę, kleryków Stefana Fabińskiego i Mikołaja Kapuścińskiego, a także organistę Władysława Wentlanda i sołtysa wsi DubBolesława Piotrowskiego.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze