Ligowy debiut między słupkami zaliczył Kamil Tomczyszyn i prawdę mówiąc, trudno go ocenić, ponieważ tylko raz został zmuszony do trudnej interwencji. W 39 min spisał się jednak ma medal, broniąc strzał Łukasza Drzewickiego z siedmiu metrów.
Hetman rozpoczął szturm już w 4 min, gdy Rafał Turczyn dograł płasko z prawego skrzydła, a Oleksijowi Rodewiczowi i Damianowi Kupiszowi zabrakło centymetrów, by wepchnąć piłkę do siatki. Kibice jeszcze nie ochłonęli, a już Maciej Markowski przydzwonił z 20 metrów w słupek. W 10 min Otręba pomknął prawym skrzydłem, zagrał do Rurczyna, a ten przytomnie wycofał na jedenasty metr. Uderzenie nabiegającego Markowskiego mogłoby jednak szybciej uszkodzić boiskowy zegar niż siatkę w bramce. Przez kolejne długie minuty zamościanie próbowali sforsować defensywę chełmian, ale zabierali się za to zbyt wolno i czytelnie. Udało się w 25 min, gdy Turczyn zbiegł z lewego skrzydła, a Kupisz uprzedził bramkarza i z bliska strzelił przy bliższym słupku. Trzeci kwadrans meczu powinien należeć do Rodewicza. Snajper Hetmana najpierw grzmotnął z szesnastki w poprzeczkę, by po chwili zmarnować dwie okazje sam na sam. W pierwszej próbie przestrzelił po długim rogu, a w drugiej trafił w bramkarza. Więcej zimnej krwi zachował natomiast Szymon Solecki (42 min), trafiając do siatki po dograniu Otręby.
Hetman Zamość – Kłos Chełm 5:0 (2:0)
Bramki: Kupisz 25, Solecki 42, Markowski 57, Lucyk 74, Turczyn 90.
Hetman: Tomczyszyn – Bubeła (58 Fidler), Solecki, Mazur, Daszkiewicz – Otręba (58 Omański), Markowski Kamiński, Turczyn – Kupisz, Rodewicz (46 D. Baran).
Sędziował: Łukasz Woliński (Lublin). Żółta kartka: Solecki. Widzów: 500.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze