Władze gminy wyjaśniają, że kredyt konsolidacyjny nie spowoduje zadłużenia, a jedynie zmianę kosztów obsługi zobowiązań finansowych gminy. Jego zaciągnięcie jest potrzebne, aby gmina mogła złapać drugi oddech i rozłożyć w czasie przypadające do spłaty inne zadłużenie w Banku Spółdzielczym w Lubyczy Królewskiej, które na koniec roku sięgało 9 mln 789 tys. zł. To konsekwencja pięciu kredytów, jakie samorząd zaciągnął w latach w latach 2013-2017. Włodarze gminy podkreślają, że kredyt konsolidacyjny nie wpłynie bezpośrednio na konto bankowe gminy, ale bank kredytujący dokona bezpośredniej spłaty zobowiązania w banku spółdzielczym.
"Wydłużenie okresu spłaty do 2030 roku umożliwi osiągnięcie większej płynności finansowej, która to płynność jest niezbędna wobec planowanych inwestycji. Zmniejszenie kwot rozchodów przypadających na spłatę kredytów w poszczególnych latach, umożliwi wygospodarowanie nadwyżki operacyjnej niezbędnej na wydatki inwestycyjne" – uzasadnił potrzebę kredytową Tomasz Leszczyński, burmistrz Lubyczy Królewskiej.
Dwa lata oddechu
Z uchwały rady gminy wynika, że całkowita spłata kredytu konsolidacyjnego nastąpi w 2030 roku. Harmonogram spłaty przewiduje, że w tym roku gmina spłaci 229 596 zł kredytu, w przyszłym 749 196 zł, w kolejnych latach 2020-2030 rata wzrośnie. Gmina będzie płacić rocznie po 933 867 zł. Łącznie gmina odda bankowi 11 mln 250 tys. zł.
– Teraz będziemy szukać banku, który udzieli nam kredytu. Niewykluczone, że po negocjacjach jakiś bank zaproponuje korzystniejsze rozwiązania niż te, które zaplanowaliśmy – mówi Marek Kellner, sekretarz Lubyczy Królewskiej.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze