Według badaczy, pieśni dawnej Rzeczpospolitej rozlegały się "zawsze i po całym kraju". Podnosiły ludzi na duchu, wysławiały staropolskich bohaterów, pomagały przetrwać wojny czy "towarzyszyły w miłości". Niektóre z nich są także trochę zapomnianym (lub lekceważonym) źródłem wiedzy o najważniejszych wydarzeniach w naszym kraju. Warto im się przyjrzeć.
Sława, Zamojski, twoja nie zaginie
"Były (pieśni) liryczne tj. erotyczne, o doli kobiecej, chociaż nie kobiety je tworzyły; za pogaństwa były i obrzędowe; nikłe ich resztki ocalały w pieśni dożynkowej (...) i w pierwotnych kolędach, które nic religijnego (chrześcijańskiego) nie zawierały (...) – notował w 1939 r. prof. Aleksander Brűckner, slawista, historyk literatury i kultury polskiej. "Wprawdzie i w Polsce nie przebrzmiewało żadne dramatyczniejsze zdarzenie bez echa piosennego, ale nie było, kto by o jaką ciągłość dbał: przyszła skądsiś pieśń i kędyś znikła".
Badacze zauważyli, iż niektóre pieśni "trzymały się" jednak (ludzi) bardzo długo. Opiewano w nich np. ożenki i wspaniałe pogrzeby królów i magnatów, skarżono się na morowe powietrze, głód czy wyjątkowo srogie zimy (np. tę z 1556 r.). Popularny w wielu wersjach był także np. tekst o pewnej kobiecie, "zabójczyni dziatek własnych". Wiele napisano też pięknych pieśni maryjnych czy "pobożnych" (np. o rozłące duszy z ciałem, świętych pańskich, aniele stróżu czy Onufrym Pustelniku). Takie utwory można było kiedyś usłyszeć np. na odpustach, jarmarkach, kiermaszach oraz z ust dziadów-lirników, którzy wędrowali po wsiach. Na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej było ich dawniej szczególnie wielu (jeszcze w XIX i na początku XX w. można ich było spotkać także na Zamojszczyźnie).
Niektóre z pieśni miały charakter dworski czy – jak mówiono – pański. Przykładów takich dzieł nie brakuje. W bibliotece Ordynacji Zamojskiej (pod numerem katalogowym Q, XI, nr 1115) można było kiedyś znaleźć liryki Kacpra Miaskowskiego (pisał o nich na początku XX w. Zygmunt Gloger). Współcześni uważali tego człowieka za największego, żyjącego poetę. Swoje religijne i świeckie utwory wydał w księdze pt. "Zbiór rytmów" (pierwsza jej redakcja pochodzi z 1612 r.).
Wśród utworów Miaskowskiego można znaleźć także "Pieśń o Janie Zamoyskim". Utwór ma 15 zwrotek. To rodzaj wielkiej pochwały dla założyciela Zamościa. "Janie Zamojski (pisownia oryginalna), cny Polski hetmanie. Umarłeś, sława po tobie zostanie. Odpierał, gromił swe nieprzyjaciele. Czołem swym śmiele" – czytamy m.in. w tym utworze. Nie tylko Miaskowski chwalił wielkiego hetmana. Na temat zwycięskiej bitwy wojsk dowodzonych przez Zamoyskiego pod Byczyną także powstawały pieśni. W 1910 r. Jan Czubek wyliczył, iż ową sławną wiktorię opiewało "siedmiu co najmniej poetów". Wśród nich był m.in. Stanisław Grochowski. Ułożył on "Pieśni Kaliopy Słowieńskiej na zwycięstwo pod Byczyną w roku pańskim 1588" oraz Joachim Bielski, który stworzył "Pieśń nową o szczęśliwej potrzebie pod Byczyną z arcyksięciem Maksymilianem". On też nie mógł się Zamoyskiego nachwalić.
"Pola byczyńskie, osiane trupami. Będą roboty rąk jego świadkami. I nie przepomną synów polskiej sieły. Śląskie mogieły" – czytamy w tym utworze. "A dokąd Odra do morza popłynie. Sława, Zamojski, twoja nie zaginie. Acz cię zna już Pers i czarni Maurowie, znają Afrowie".
Poezya samorodna ludu
Wiele staropolskich pieśni niestety przepadło. Na szczęście niektóre zostały zebrane i skodyfikowane w starych śpiewnikach. Jednym z najważniejszych jest wydany w 1871 r. tzw. śpiewnik pelpliński. Jego pełny tytuł to: "Zbiór pieśni nabożnych, katolickich, do użytku kościelnego i domowego". Na ponad 920 stronach zapisano tam 1102 staropolskie pieśni (pochodzą głównie z XVII i XVIII w., ale są tam również utwory średniowieczne i renesansowe). To hymny nieszporne, pieśni roku liturgicznego, pieśni o Panu Jezusie, Świętej Rodzinie czy aniołach. W książce także można znaleźć utwory pokutne, pogrzebowe czy np. opowiadające o sądzie Bożym.
Jeszcze w XVI i XVII w. były one zwykle przekazywane z ust do ust. Potem, dzięki śpiewnikowi pelplińskiemu (oraz innym tego typu publikacjom: świeckim i kościelnym, które je rozpowszechniły), śpiewano je także w świątyniach, dworach czy mieszczańskich domach. W XIX w. owe stare pieśni były bardzo cenione. Z wielu powodów.
"Pieśni (...) są utworami bezimiennych autorów, ważne z tego powodu, że malują obyczaje, wyobrażenia, wiarę, oświatę i odbijają w sobie poezyę samorodną ludu" – wyjaśnia "Encyklopedya dla dzieci" z 1891 r.
Niektóre pieśni szczególnie mogą przyciągnąć uwagę miłośników historii. Przypominają one bardzo plastyczne, niesłychanie emocjonalne... reportaże z dawnych pól bitewnych. Taka jest np. anonimowa pieśń "O zwycięstwie nad Turkami pod Chocimiem w 1673 roku odniesionym, którego pamiątka w kościołach naszych corocznie dnia 10 października się obchodzi" (jej tekst można znaleźć w śpiewniku pelplińskim). Utwór jest obszerny (ma ponad 40 zwrotek). Warto wsłuchać się w jego unikatową, trochę archaiczną narrację i porównać zawarte w nim informacje ze współczesnymi tekstami na temat chocimskiej bitwy.
"Trzy dni nie jadły konie, także ludzie. Przez trzy niedziele nie spoczęli w budzie. W szyku dwadzieścia i siedm godzin stali. Turków czekali. Lecz oni z szańców gdy nie wychodzili. A tylko harców po trosze zwodzili. Dali im wśród dnia szturm Polacy, Litwa. Aż oto bitwa. Biją z dział srodze, z strzelby Janczarowie. Zbrojni na naszych z bram lecą Turkowie. To jednak najmniej rycerskiej ochoty. Nie zbiło cnoty. Wielcy hetmani z gołemi szablami. Pieszą do szturmu szli przed żołdatami. Pod same wały, ważąc żywot wzięty. Za Kościół święty".
Polskie wojska znalazły się w opresji. Na szczęście w odwodzie była husaria.
Wielka bitwa
"W tem gdy piechota z oficerami. Wał wziąwszy Turków siekli berdyszami. Jazda wypadła i mocno się biła. Naszych gromiła. Lecz usarya jak skoro natarła. Wzad ich do szańców kopijami wsparła. A tam dopieroż mocniej się bronili. Gdy nasi bili" – czytamy dalej w tekście owej staropolskiej pieśni. "Wpośród obozu widząc nie igrzysko. Tak się bił Turczyn, że już byli blisko. Nasi przegranej, bo ich przechodziła. Pogańska siła. Lecz Pac z Sobieskim, waleczni hetmani. Widząc, że biorą górę Bisurmani. Jak znowu zwiedli mężną usaryą. Dopieroż biją".
Batalia miała dramatyczny przebieg. W końcu wojska Rzeczpospolitej zwyciężyły. Nasi żołnierze zdobyli potężne łupy, których nawet dziś, dzięki pieśni, można im... pozazdrościć. "Turcy postrzegłszy, że cale stracona, bitwa i już być nie może wrócona. Pierzchnęli chyżo w bramę ku mostowi. I Kamieńcowi (Podolskiemu – przyp. red.). Tam ich Litewskie chorągwie witały. Głowy w zawojach od szabel latały; hetman Radziwiłł ściął baszę jednego. Wziął buńczuk jego (...). Jednych w głębokie przykopy nagnano. Drugimi drogę do Kamieńca słano, trzeci pływając aż do dna tonęli. A Dniestr pełnili. Janczarów legło óśm tysięcy trupem. W samym obozie gdzie się nasi łupem, arcybogatym wielce zbogacili. Boga chwalili. Nabrali złota, srebra i pieniędzy, niejeden teraz poddźwignął się z nędzy. Drogie rynsztunki nosili worami. I z talarami".
Był to niezwykły dzień dla naszego oręża. Polacy i Litwini byli upojeni zwycięstwem. O poległych towarzyszach jednak nie zapomnieli. "Koni, wielbłądów, namiotów rozlicznych. Sukien, kobierców od złota przepysznych. Armata wzięta, żywności moc wielka. Wygoda wszelka" – zachwycał się nieznany autor pieśni (jego strofy brzmią jakby sam był uczestnikiem batalii). "Gdy się skończyła potrzeba tak sroga. Upadli wszyscy z dziękami do Boga. Przy Mszy, w namiocie, na wesele nasze. Nie Hussym Basze. Natychmiast naszych pobitych szukano. Po chrześcijańsku ciała pochowano. Którym na siedm set zginęło w potrzebie. Są za to w niebie".
Bitwa pod Chocimiem została stoczona 11 listopada 1673 r. Wojskami polskimi dowodził Jan Sobieski, wówczas hetman wielki koronny. W batalii brali udział także inni polscy dowódcy m.in. Michał Kazimierz Radziwiłł oraz Dymitr Jerzy Wiśniowiecki (w sumie wojska polskie szacuje się na ok. 30 tys. żołnierzy). Przeciwko nim stanęła turecka armia dowodzona przez Husejna Paszę (to ów Hussym Basze ze staropolskiej pieśni). Po nocnym markowaniu ataku, Sobieski osobiście poprowadził szturm na obóz turecki.
Polscy dragoni z trudem wdarli się na wały przeciwnika. Tym "wyłomem" przebiła się do tureckiego obozu polska jazda. Turcy odpowiedzieli atakiem konnych "spahisów". Zostali jednak odparci przez brawurowy atak niezrównanej husarii. Walka rozgorzała wówczas wśród tureckich namiotów. W tej sytuacji Husejn Pasza, tak jak w pieśni, zarządził odwrót. Turcy próbowali ewakuować się na drugi brzeg Dniestru. Jednak jedyny most został uszkodzony przez polską artylerię i zawalił się pod ciężarem uciekających.
Zatamuj krwawe zewsząd potoki
Historycy szacują, iż w tej bitwie zginęło ok. 30 tys. żołnierzy Porty Otomańskiej. Straty polskie są nieznane (w pieśni oszacowano je na 700 żołnierzy). Zwycięstwo wojsk Rzeczpospolitej było zupełne. Nic dziwnego, że przez setki lat opiewano je w pieśniach. Nie było to jednak regułą. Bo częściej niż bohaterskie czyny, stare pieśni ukazywały np. ogromną nędzę polskiego ludu. Dowiadujemy się z nich, że wojna była dla tych ludzi wielkim nieszczęściem, karą boską. Można jej było uniknąć tylko dzięki modlitwie, pokucie i chrześcijańskiemu życiu.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze