Ziemniak ma to do siebie, że jest wręcz stworzony do prostych dań. Owszem, zdarzają się potrawy wykwintne jak chociażby francuskie gratin, czyli cienkie plasterki ziemniaka zapiekane w kremowym sosie. Belgowie z kolei na pozór nieskomplikowane frytki potrafili wynieść do rangi narodowego przysmaku i kulinarnej wizytówki. U nas jest nieco inaczej. Ziemniaki są najpopularniejszym warzywem w naszej szerokości geograficznej i być może z tego powodu nikt specjalnie nie rozwodzi się nad ich rolą. Są do naszej dyspozycji i... tyle. Przynajmniej raz w tygodniu – idę o zakład, że częściej – lądują na naszym talerzu, czy to w zupie, czy jako dodatek do kotleta mielonego, czy to w postaci frytek, czy też jako placki. Największą zaletą kartofla, ale okazuje się też, że i przekleństwem, jest jego pospolitość i ogólnodostępność.
Nie będę jednak szerzył herezji na łamach "Kroniki Tygodnia" i wysuwał postulaty o zmniejszenie roli ziemniaka w naszym jadłospisie. Wręcz przeciwnie, spożywajmy je najczęściej jak się da. Aby tylko nie na surowo, bo można nabawić się gorączki. Jeśli akurat nie chodzimy do szkoły i nie szukamy taniej wymówki, aby zostać w domu, to zdecydowanie polecam obróbkę termiczną.
Babka ziemniaczana jest doskonałym sposobem na częstsze wykorzystanie charakterystycznej, pofalowanej foremki. Zazwyczaj zalega nam w szufladzie, czekając na święta.
Samo przygotowanie tego dania jest dość łatwe i szybkie, o ile pominiemy proces ścierania ziemniaków na tarce jarzynowej. Już kiedyś wspominałem przy innej okazji, że odkąd pamiętam, serdecznie nienawidziłem tej czynności. Zresztą nie tylko ja, bo rzeczywiście mało to frapujące zajęcie, a w dodatku istnieje spore ryzyko, że możemy wykonać o jeden ruch za dużo i zamiast ziemniaka do miski ląduje cząstka naszego naskórka. Odkąd jednak zaopatrzyłem się w robota kuchennego z odpowiednią przystawką, to na placki czy tarciuchy nie patrzę już z zachwytem i niechęcią jednocześnie.
Potrzebujemy około kilograma ziemniaków (8-10 średnich sztuk). Obieramy ze skórki, dokładnie myjemy i trzemy na gładką masę. Nadmiaru wody pozbywamy się poprzez wrzucenie pulpy na sitko. Masę powinniśmy bardzo dokładnie odsączyć, aby była prawie sucha.
Tarte ziemniaki lądują w misce, a wraz z nimi pozostałe składniki: jajka, drobno posiekana, surowa cebula, czosnek, mąka, a także sól, pieprz i pół łyżeczki startego w moździerzu kminku, który z ziemniakami komponuje się wyjątkowo dobrze. Całość bardzo dokładnie wyrabiamy.
Foremkę smarujemy tłuszczem. Ja dodatkowo oprószyłem bułką tartą, aby po upieczeniu babka mogła łatwiej wyjść z blaszki. Masę przekładamy i wygładzamy wierzch. Przed włożeniem do piekarnika polewamy jeszcze obficie rozpuszczonym masłem. Dzięki temu na wierzchu utworzy się przyjemna skórka.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Babkę pieczemy od 35 do nawet 50 minut. Czas pieczenia zależy od wysokości masy w foremce.
Nasza babka idealnie komponuje się z sosem grzybowym lub wątróbką. Można ją również przyrumienić na maśle i podawać na śniadanie z jajecznicą i gałązką podprażonych na patelni pomidorów. Taki sposób na pierwszy posiłek dnia wymyślili niegdyś Anglicy.
PO, fot. Piotr Orzechowski
BABKA Z SUROWYCH ZIEMNIAKÓW
* 1 kg ziemniaków
* 2 duże cebule
* 2 ząbki czosnku
* 2 łyżki mąki
* pół łyżeczki startego kminku
* 2 jajka
* 5 łyżek roztopionego masła
* sól, pieprz
Napisz komentarz
Komentarze