Ukrainka wjeżdżała do Polski w kwietniu przez przejście graniczne w Dołhobyczowie. Kobieta miała paszport dla siebie, ale niefrasobliwie podeszła do przewozu przez granicę żywych zwierząt, na przewóz których również wymagane są odpowiednie dokumenty.
Zabrała ze sobą w podróż kota rasy angielskiej. Dla niego żadnych "kwitów" nie miała, a powinna. Bo zwierzęta towarzyszące przyjeżdżającemu do Polski podróżnemu powinny być oznakowane poprzez wszczepienie elektronicznego transpondera (mikroczipu), być zaszczepione przeciwko wściekliźnie oraz posiadać specjalny paszport.
Ludmiła S. o takie zaświadczenia nie zadbała, ale musiała mieć świadomość, że nie dopełniła formalności, bo futrzaka ukryła zwierzę w torebce. Celnicy uznali jej zachowanie za próbę wprowadzenia w błąd organów celno-skarbowych i ukarali Ukrainkę mandatem w wysokości 490 zł. Ponadto cudzoziemka, na mocy decyzji powiatowego lekarza weterynarii, została wraz ze swoim pupilem zawrócona na Ukrainę.
Okazało się, że kobieta tego samego dnia, kilka godzin wcześniej, z tym samym kotem bez dokumentów próbowała wjechać do Polski przez przejście graniczne w Zosinie.
Napisz komentarz
Komentarze