Po pięciu kolejkach obie drużyny miały na swoim koncie po 12 punktów, co zwiastowało wyrównany pojedynek. I rzeczywiście, już pierwsza odsłona rozgrzała kibiców do czerwoności.
– Mieliśmy w górze aż cztery piłki setowe, a skoro nie potrafiliśmy ich wykorzystać, trudno się dziwić, że set padł łupem mielczanek – złościł się Stanisław Kaniewski.
Można było mieć obawy, czy tomaszowianki nie opuszczą głów, ale przebieg drugiej partii tego nie potwierdzał. W miejscowych pojawiło się sporo sportowej złości, co w połączeniu z poprawnym odbiorem i skutecznym atakiem sprawiło, że Tomasovia prowadziła 20:17. Wówczas jednak mielczanki w jednym ustawieniu zdobyły sześć punktów, wygrywając i tę partię.
Kibice miejscowych mieli prawo się obawiać, że w trzecim secie przyjezdne załatwią sprawę, ale o dziwo to zespół Stanisława Kaniewskiego od pierwszej piłki dominował na parkiecie, wygrywając pewnie do 19.
Tomasovia – UKS Szóstka Mielec 1:3 (34:36, 22:25, 25:19, 16:25)
Tomasovia: Marta Cichoń, Daria Szubiak, Agata Bartłomiejczyk, Małgorzata Hajduk, Marta Jasiewicz, Sylwia Szeliga, Paulina Czekajska – libero oraz Patrycja Kaniewska, Martyna Dzida, Wiktoria Beńko, Gabriela Kostur.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze