Do zdarzenia doszło pod koniec września. Mieszkańcy osiedla "Popówka" zawiadomili policję, że na balkonie na czwartym piętrze jednego z osiedlowych bloków stoi roznegliżowany mężczyzna. Jego dziwne zachowanie zaniepokoiło wiele osób.
– Mężczyzna wulgarnie wykrzykiwał do przechodniów. Rzucał w nich różnymi przedmiotami. Głównie były to jabłka i różne twarde owoce oraz warzywa. Jedna z kobiet przechodzących w pobliżu tego bloku oberwała jabłkiem w kolano. Ten sam mężczyzna w pewnym momencie pojawił na balkonie z nożem i wykrzykiwał, że pozabija innych, a potem siebie – relacjonują świadkowie zdarzenia.
Najpierw przed blok przyjechała karetka pogotowia. Niedługo potem do drzwi mieszkania mężczyzny zapukał patrol policji. Drzwi wejściowe były zamknięte. 26-latek nie chciał nikogo wpuścić do mieszkania. Wciąż stał na balkonie i wykrzykiwał, że wyskoczy z czwartego piętra. Przyjechali strażacy ze skokochronem (to urządzenie wypełnione gazem służy do zamortyzowania skoków z wysokości, głownie jest ono przeznaczone do ewakuacji ludzi z miejsc zagrożenia, w szczególności z wyższych kondygnacji płonących budynków). Skokochron ustawiono pod balkonem, na którym stał mężczyzna. Na pomoc wezwano negocjatorów z komendy policji w Zamościu. Udało im się przekonać 26-latka, żeby zrezygnował z samobójczego skoku.
O finale akcji ratunkowej przeczytają Państwo w najnowszym numerze Kroniki Tygodnia i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze