Henryk został bohaterskim pilotem bombowców w Anglii. Janek zginął pod Osuchami. Łucja szybko została wdową, bo jej męża zamordowali gestapowcy. To opowieść o rodzinie Kwiatkowskich z Zamościa.
Nestor rodu Andrzej Kwiatkowski pochodził z Łęcznej pod Lublinem. Jego żona Adela z Siedlec. Prawdopodobnie przed wybuchem I wojny światowej Andrzej wyjechał w głąb Rosji do guberni jekaterynosławskiej. W miejscowości Andiejewka był kolejarzem-maszynistą. Tam na świat przyszły jego dzieci: Łucja (ur. 1915) i dwa lata później Janina oraz Henryk (ur. 1918). Po zakończeniu I wojny światowej na wieść, że odradza się wolna Polska, Kwiatkowscy postanowili wrócić w rodzinne strony. Tym bardziej, że w Rosji do władzy doszli bolszewicy. To był zresztą czas wielkiej powojennej wędrówki ludu.
– Z opowieści rodziców wiem, że dostali do dyspozycji wagon kolejowy, aby mogli zabrać swój dobytek. Tak dotarli do Łęcznej – opowiada 87-letnia Zofia Chećko z Zamościa, najmłodsza i ostatnia z piątki rodzeństwa Kwiatkowskich.
W podlubelskiej Łęcznej rodzina nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Andrzej Kwiatkowski dowiedział się, że na stacji w Zamościu są wolne etaty dla kolejarzy. Wrócił zauroczony miastem. Rodzina spakowała się więc jeszcze raz i przeprowadziła się do Zamościa. Początkowo mieszkali w "komornem", wielokrotnie zmieniając mieszkania, aż dorobili się niewielkiego domu przy ulicy Haukego 5. W Zamościu na świat przyszła kolejna dwójka dzieci: w 1921 roku – Janek, w 1929 roku – Zosia.
– Ojciec chciał, aby wszystkie dzieci nauczyły się grać na jakimś instrumencie. Wybrał skrzypce. Prywatne lekcje przychodził do domu dawać Bolesław Mazuryk lub Mazurek, nauczyciel muzyki w Gimnazjum Handlowym. O ile Łucja grała z przyjemnością i nawet akompaniowała podczas mszy w kościele, to dla Heńka była to straszna męczarnia – wspomina pani Zofia. Ona jako najmłodsza z rodzeństwa z tego obowiązku grania była wyłączona.
Więcej o historii rodziny Kwiatkowskich przeczytasz w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia"
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historię rodzinną napisz do autora [email protected] lub zadzwoń (84) 62 70 011
Napisz komentarz
Komentarze