Zima pokazuje właśnie swoje najsurowsze oblicze. Jedni się cieszą, bo lubią spacery w przepięknym zimowym anturażu, natomiast inni wręcz przeciwnie. Ubierają się na cebulkę i robią wszystko, aby nie wyściubić nosa poza próg domostwa.
Bez względu na nasze upodobania względem aury, warto postarać się o odpowiedni jadłospis. Umiejętnie dobrane składniki pomogą nam bowiem w rozgrzaniu organizmu. Nie odmawiajmy sobie zatem pikantnych przypraw. Świetnie rozgrzewa herbatka z korzeniem świeżego imbiru, a do każdej niemal potrawy mięsnej możemy nie żałować ani czarnego pieprzu, ani ostrej papryki. Fakt, nie każdy lubi pikantne potrawy, ale w mroźne dni warto nieco zmienić swoje przyzwyczajenia.
Warto również pokombinować przy tradycyjnych zestawach obiadowych. Do kotleta – w jakiejkolwiek formie – zamiast ziemniaków można użyć kaszy. Gryczana, jęczmienna, pęczak czy orkiszowa świetnie smakują, a dzięki nim będzie nam zdecydowanie cieplej.
Dzisiejsza propozycja na zimowy mroźny wieczór tak na dobrą sprawę łączy w sobie dwie potrawy: deser, a także rozgrzewający napój.
Dobrą, gęstą i aromatyczną czekoladę do picia można przygotować w domowym zaciszu. Wbrew pozorom, jej wykonanie nie jest takie trudne. Trzeba jedynie nie przesadzać z ogniem, na którym trzymamy garnek, a także musimy intensywnie mieszać, aby napój nie przypalił się. To normalny zabieg w przypadku napojów z dużą ilością wysokotłuszczowego nabiału i kakao.
Do niedawna myślałem, że przyrządzenie dobrej czekolady w domowych warunkach jest trudnym zadaniem. Niedoścignionym dotąd wzorem była wyborna filiżanka czekoladowej ambrozji w pijalni czekolady E.Wedel. Takich punktów warszawska fabryka łakoci otworzyła w Polsce kilkanaście, ale akurat nam najbliżej jest do uzdrowiska w Nałęczowie. To właśnie tam odwiedziłem ten przybytek i smak napitku mam w pamięci do dziś. Jeśli ktoś będzie przebywał w tamtych okolicach musi koniecznie wstąpić do parku zdrojowego, gdzie znajduje się owa pijalnia.
Nie ukrywam, że czekolada do picia jest jednym z moich ulubionych gorących napitków i często zamawiam ją, będąc tu i ówdzie. W zdecydowanej większości przypadków zamówienie kończy się sporym zawodem, ponieważ napój taki sporządza się z gotowego proszku i w efekcie kolorem i smakiem bardziej przypomina kakao.
W końcu porwałem się na samodzielne przygotowanie. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że może on nie dorównać oryginałowi, ale zdecydowałem się na takie ryzyko.
Podstawą naszego deseru jest tłusta śmietanka. Im więcej procentów, tym lepiej, ponieważ to właśnie tłuszcz nadaje czekoladzie głębię smaku i gęstą konsystencję.
Śmietankę (jedno opakowanie o pojemności 330 ml) i 400 ml mleka (3.2 procent) wlewamy do garnka i podgrzewamy aż do momentu wrzenia. Następnie dodałem dwie tabliczki pokruszonej czekolady. Wybrałem wariant pół na pół, czyli jedna tabliczka gorzkiej i jedna mlecznej czekolady. Napój był dość słodki i jeśli ktoś woli bardziej wytrawne smaki może dodać dwie gorzkie tabliczki.
Całość gotujemy na wolnym ogniu do całkowitego rozpuszczenia się czekolady i uzyskania jednolitej aksamitnej masy. Koniecznie pamiętajmy o ciągłym mieszaniu. Wtedy unikniemy przypalenia.
Gęsty płyn przelewamy do filiżanek. Według własnych upodobań możemy czekoladę odpowiednio "podrasować". Świetnym, choć dla niektórych szokującym, pomysłem może okazać się dodanie szczypty ostrej papryki czy nawet pieprzu. Takie połączenie nie jest niczym oryginalnym, a w chłodne wieczory może okazać się niebywale trafionym pomysłem.
PO, fot. Piotr Orzechowski
CZEKOLADA DO PICIA
* 400 ml tłustego mleka
* 330 ml śmietanki 30-36 procent
* dwie tabliczki czekolady (wedle uznania)
* szczypta przypraw (ostra papryka, czarny pieprz, goździki lub cynamon)
Napisz komentarz
Komentarze