A może z wiosną nadchodzą lepsze czasy? Przyglądając się uważnie poczynaniom nowych władz Hetmana, można być umiarkowanym optymistą. Choć panowie Adamczuk i Sak jeszcze przed dwoma miesiącami ograniczali swoją znajomość do grzecznościowego "dzień dobry", dzisiaj wydają się być właściwymi ludźmi we właściwym miejscu. A wszyscy doskonale wiemy, że w przeszłości bywało z tym różnie. I za każdym razem odbijało się to klubowi czkawką. Pomysł z Biznes Klub Hetman Zamość okazuje się być strzałem w... stówkę, bo chętnych do wsparcia nie brakuje. Widać w tym przypadku jak na dłoni, ile zależy od wiarygodności i transparentności osób zarządzających klubami sportowymi. To żadne odkrycie, że ludzie są gotowi dawać pieniądze na różne projekty. Pod warunkiem oczywiście, że ich realizacja będzie uczciwa i rozważna. Pewnie, że nie ma co jeszcze otwierać szampanów i strzelać pod niebo, bo droga do szczęścia daleka i usłana bardziej kolcami niż różami. Ale budujące jest to, że właściwy kierunek został już obrany. Wszyscy chcielibyśmy widzieć przy Królowej Jadwigi więcej wychowanków, ale po pierwsze, to musi potrwać, a po drugie młodzi gracze muszą mieć odpowiednią jakość. Przed dwoma laty próbowaliśmy awansować do trzeciej ligi drużyną opartą w dużej mierze na wychowankach. Doskonale pamiętamy, co zrobiła z Hetmanem Chełmianka. Z nie mniejszą uwagą niż zamojskim szesnastolatkom, radziłbym natomiast przyglądać się graczom z zamojskiej okręgówki. Na mój nos już jest tam trzech-czterech ludzi, którzy w trzeciej lidze sobie poradzą. Na szczęście wie o tym i nowy zarząd, i trenerzy Hetmana. A na koniec jeszcze jedna kwestia – grać powinniśmy do jednej bramki. Piłką, piórem, sercem.
Napisz komentarz
Komentarze