Ukraina ma nowego prezydenta. Czego można się spodziewać po Wołodymyrze Zełenskim?
– Dla mnie to dość szokujący wybór. Gdyby w Polsce na prezydenta wybrano pana Andrzeja Grabowskiego, który gra w serialu "Świat według Kiepskich" Ferdynanda Kiepskiego, to bym był chyba mniej zdziwiony. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby aktor, który gra prezydenta w satyrycznym serialu telewizyjnym, stał się nagle głową państwa w normalnej rzeczywistości. Za Zełenskim stoi Ihor Kołomojski, oligarcha i szef wspólnot żydowskich na Ukrainie i to on rozdaje karty. To bardzo trudna sytuacja dla nacjonalistów ukraińskich, bo Zełenski, Kołomojski i premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman są z mniejszości żydowskiej. To może pokazywać, że sami Ukraińcy nie są w stanie samodzielnie rządzić swoim państwem. Czego można się spodziewać po prezydenturze Zełenskiego? Myślę, że naprawienia relacji z Rosjanami. A jeśli chodzi o Polskę, to zobaczymy.
W relacjach Polska – Ukraina nie jest najlepiej. Nadal nie możemy dokonywać za Bugiem ekshumacji i upamiętnień polskich ofiar. Dlaczego tak się dzieje?
– Bo Polska nie jest stanowcza w tej kwestii. Co z tego, że padają słowa, skoro w bezprecedensowy sposób w środku Europy blokowane są pochówki ofiar? Dzisiaj trzeba apelować do wszystkich ludzi po obu stronach Bugu, że kluczem do pojednania są prawda i pamięć. Pamięć to właśnie prawo do godnego pochówku. Trzeba te porozrzucane kości pochować w sposób uczciwy. Nie chodzi o żadne pomniki, ale żeby nad mogiłami stanął katolicki krzyż. Przypomnę, że jak niedawno w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk – przyp. red.) odsłonięto z honorami pomnik dowódcy UPA Romana Szuchewycza, to dopiero po proteście Izraela polska dyplomacja do tego protestu dołączyła.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze