Parę lat temu długowłosy "niczyj", w typie owczarka niemieckiego, biegał przez kilka dni wokół szkoły. Dzieci karmiły go słodkimi bułeczkami, przytulały, dorośli przeganiali. Pies szukał domu. Nikt nigdzie nie zgłosił, mając nadzieję, że sobie pójdzie. Nie poszedł. Otworzyłam drzwi w samochodzie i zapytałam go, co tu robi, a wielkie psisko... podeszło i położyło mi głowę na kolanach. Został. Jest. Ma ponad 10 lat.
Bez domu
Za bezdomnością zwierząt zawsze stoją ludzie. Czasami zwierzęta okazują się nietrafionym prezentem na gwiazdkę, czasem zostają osierocone (śmierć właściciela), bywa, że poczują smak wolności, uciekają z domu i błąkają się po okolicy. Wówczas zależnie od sytuacji i stopnia zażyłości jedni szukają, drudzy machają ręką, część może odetchnąć z ulgą.
Wielu uważa, że najlepszym wyjściem – jeśli pojawią się jakieś trudności z psem – jest oddanie go do schroniska z myślą, że tam będzie mu najlepiej. Umieszczenie psa w zamojskim schronisku kosztuje 1845 zł. Nie każdego na to stać. Stąd tak powszechne jest porzucanie zwierząt. Reagują gminy (taki mają obowiązek), koszty ponoszą wszyscy mieszańcy.
Zwierzę nie jest rzeczą
Obowiązek utrzymania zwierząt spoczywa na opiekunach. Każde zwierzę domowe musi mieć zapewnione pomieszczenie chroniące je przed warunkami niekorzystnymi atmosferycznymi, z dostępem do światła, o wymiarach takich, żeby mogło swobodnie się poruszać, zmieniać pozycję ciała. Obowiązkowo – odpowiednia karma i miska z wodą. O przytulaniu, dbaniu o higienę i rozmawianiu z nim z oczywistych powodów nie napiszę. Zwierzę to istota, która kocha. Sama się nie obroni. Czasem płacze. Nieodpowiednio wychowywane może stanowić zagrożenie dla otoczenia.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze