Na początku lat 90. do Zespołu Szkół Drzewnych i Ochrony Środowiska w Zwierzyńcu zgłosił się Bogdan Szuty, mieszkaniec miejscowości Wywłoczka – mówi Urszula Kolman, burmistrz Zwierzyńca, która przez kilkanaście lat była także dyrektorem tej placówki. – Opowiadał, że gdy był kilkunastoletnim chłopcem uczestniczył w rozbiórce dawnego obozu w Zwierzyńcu. Wówczas znalazł tablicę obozową z niemieckim napisem.
Nastolatek wrzucił ją wówczas na wóz konny, a potem została ona użyta w rodzinnej stodole, jako część tzw. zapola (lub sąsieku – chodzi o miejsce na zboże – przyp. red.). W ten sposób tablica przetrwała kilkadziesiąt lat.
Grupa Budowlana Kirchnoff
Bogdan Szuty zadeklarował, że mógłby tablicę oddać ZSDiOŚ. Takiej okazji nie wolno było przepuścić. Szkoła zdeponowała ową tablicę. Ma ona wielkość ok. 1 metra na ok. 80 cm. Umieszczono na niej napis w języku niemieckim "O.T. Stȕtzpunkt Baugruppe Kirchnoff" (Grupa Budowlana Kirchnoff). W zamian za ten unikatowy podarunek zwierzynieccy uczniowie dorobili w stodole gospodarza brakujący fragment zapola.
Czym jednak była tak naprawdę ofiarowana tablica? – W niemieckim obozie istniały dwie bramy. Główna i boczna. Tablica, którą otrzymaliśmy była prawdopodobnie umieszczona przy owym drugim wejściu. Przy głównym była podobna, ale napis wykonano nieco inną czcionką – zastanawia się burmistrz Urszula Kolman. – Próbowałam te przypuszczenia potwierdzić. Pytałam o tę tablicę byłych więźniów obozu, ale oni nie pamiętali takich szczegółów. Niektórzy tłumaczyli, że byli skupieni na tym, żeby w obozie po prostu przetrwać.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze