Reprezentacyjnie było, ale od frontu. Od strony podwórek to wszystko wyglądało kiedyś jak jakiś obóz, rozkopany plac budowy czy cygański tabor. Strach tam było wejść, bo unosił się w całej okolicy okrutny smród. Na Starym Mieście nie było wówczas kanalizacji, więc podobne doznania gwarantowały wszystkie podwórka dawnej starówki – opowiada z przekąsem jeden z mieszkańców tej części Zamościa. – Pamiętam, że w zaułkach tej ulicy często czaiły się jakieś typy spod ciemnej gwiazdy. Pito tam także wódkę, hałasowano.
Chatynka jak z rosyjskiej bajki?
Zachowało się wiele starych zdjęć ulicy, które mogą tę dość dramatyczną opowieść potwierdzić. Widać na nich, że nie zmieniła się ona właściwie w swojej części mającej "charakter reprezentacyjny". Na zdjęciu z 1917 r. uwieczniono np. elewacje kamienic ormiańskich i ich charakterystyczne, piękne podcienia. Właściwie budynki od strony Rynku Wielkiego wyglądają tak jak dzisiaj. Na fotografiach brakuje jedynie charakterystycznych attyk, które odtworzono później. Na innych archiwalnych fotografiach uwagę zwracają jednak różne przybudówki, podziurawione daszki i drewniane budki, które stały wciśnięte w stare mury.
Najwięcej istniało ich chyba na podwórkach zabytkowych kamienic. Na jednym ze zdjęć widać nawet budowlę przypominającą chyląca się do ziemi, wiejską chatynkę z okiennicami, spadzistym dachem, krzywymi oknami i wysokim kominem. Wygląda ona jakby żywcem wyjęta z jakiejś rosyjskiej bajki. Obok niej uwieczniono mur starej kamienicy, drewniane przybudówki i... wałęsającego się psiaka.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze