Przed tygodniem pisaliśmy o nieszczęśliwym wypadku, który na początku sierpnia wydarzył się na jednej z posesji w gminie Zamość. 60-letni mężczyzna chciał zamknąć w kojcu potężnego owczarka środkowoazjatyckiego. Wcześniej wypuścił psa, aby ten zażył nieco ruchu.
– Pies warknął, a następnie rzucił się na tatę. Mimo wydawanych przez niego poleceń i okrzyków owczarek gryzł go po głowie, szyi i rękach. Tata został straszliwie poszarpany, chirurdzy założyli mu ok. 60 szwów. Rany powoli goją się, ojciec ciężko znosi to wszystko – powiedział nam syn pokrzywdzonego.
Sprawą pogryzienia 60-latka zajęli się powiatowy inspektor sanitarny oraz powiatowy lekarz weterynarii. Zgodnie z obowiązującymi przepisami informację o nieszczęśliwym zdarzeniu przekazał lekarz ze szpitala. To w związku z potencjalną możliwością zakażenia wścieklizną. Mimo iż pies miał aktualne szczepienia przeciwko wściekliźnie, został przez lekarza weterynarii poddany 15-dniowej obserwacji. Zwierzę okazało się zdrowe, przynajmniej od strony fizycznej.
– Pies już wcześniej dziwnie zachowywał się i przejawiał agresywne skłonności – opowiada nam syn pogryzionego mężczyzny. – Ugryzł w rękę tatę, raz ugryzł i mnie. Po ostatnim brutalnym ataku obawialiśmy się, że może znowu kogoś pogryźć, a nawet zabić. Nie tylko z domowników, ale i postronnych osób. Aż strach pomyśleć co mógłby zrobić, gdyby wydostał się z posesji.
Rodzina kupiła owczarka ze znanej w kraju hodowli. Mężczyzna powiedział nam, że po pogryzieniu dowiedzieli się, że ich pies już jako szczeniak był odseparowany od reszty stada, bo bywał agresywny. Takie skłonności mógł odziedziczyć po swoim ojcu, który podobno też przejawiał takie zachowania i z tego powodu był trzymany w bardzo solidnym kojcu.
– Owczarka kupiliśmy, gdy miał 3-3,5 miesiąca z myślą o stróżowaniu naszej posesji. Lubiliśmy go, był przez nas dobrze traktowany. Absolutnie nie był maltretowany, bity czy drażniony. To nie był nasz pierwszy pies, mamy spore doświadczenie w ich trzymaniu. Nie sądzę, byśmy popełnili jakieś błędy w wychowaniu owczarka. Ten pies po prostu miał psychiczny defekt – tłumaczy nam syn mężczyzny zaatakowanego przez psa.
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze