O tej sprawie pisaliśmy w poprzednim numerze "Kroniki Tygodnia". Przypomnijmy, że 27 lutego (poniedziałek) mieszkaniec gm. Skierbieszów otrzymał pismo z Urzędu Marszałkowskiego. Treść pisma bardzo go zdenerwowała. – W związku z powyższym udał się do Starostwa Powiatowego w Zamościu, gdzie w rozmowie z pracownikiem tej instytucji na temat treści pisma nie uzyskał satysfakcjonującej go odpowiedzi – informuje Bartosz Wójcik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
To było ok. godz. 12.30. Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Na schodach interesant podpalił górną część ubrania, po czym wbiegł do holu budynku, a następnie ponownie wybiegł na zewnątrz. Tam postronne osoby udzieliły mu pomocy, używając m.in. gaśnicy.
Poszkodowany został przewieziony do zamojskiego szpitala "papieskiego", gdzie lekarze wstępnie stwierdzili 50 proc. poparzenia powierzchni ciała. Pacjent był przytomny, ale kontakt z nim był utrudniony. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował go do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Jego stan wciąż jest ciężki. – Na miejscu zdarzenia dokonano oględzin, w toku których zabezpieczono fragmenty spalonej odzieży, plastikowe butelki oraz ślady substancji na ziemi – informuje prok. Bartosz Wójcik.
Na razie nie ustalono, czy pokrzywdzony oblał się substancją łatwopalną i podpalił odzież, czy też przyszedł już do urzędu w nasączonym taką substancją ubraniu. Nie ma świadka, który by to widział, a przyległy teren nie jest monitorowany.
Desperat znany jest zamojskim stróżom prawa. To on w lipcu 2015 r. na korytarzu zamojskiego oddziału Wojewódzkiego Biura Geodezji przykuł się metalowym łańcuchem do kaloryfera. Interweniowała policja. Za zakłócanie miru domowego mieszkańca gm. Skierbieszów skazano na 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnych prac na cele społeczne.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze