Na początku XIX wieku znajdowały się tam jedynie rozległe tereny podmokłe i nieregularne rozlewisko. Nie zaznaczono w sąsiedztwie żadnych zabudowań. Tam, gdzie dzisiaj istnieją ogrody działkowe oraz m.in. domy jednorodzinne w części ulicy Henryka Sienkiewicza czy Adama Asnyka, także możemy na tej starej mapie zauważyć jedynie niebieską plamę. Jak to możliwe?
– Czasami zastanawiamy się jak nasz ogród i jego okolice wyglądały przed wiekami. To był przecież ogromny obszar zalany wodą – mówi Henryk Jaśkowski, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Promyk” w Zamościu (skupia on 523 działkowców). – Teren nadal ma charakter bagienny. Wystarczy, że trochę popada i każde zagłębienie zaraz napełnia się wodą. Dobrze pamiętamy także oberwanie chmury z 2014 roku. Wówczas od osiedla „Zamczysko” aż do ul. Asnyka powstała niemal jedna, potężna tafla wody.
Prezes Jaśkowski wspomina, że była to niemal "wizualizacja" Wielkiego Stawu, który istniał w tej części miasta przed wiekami. – Należy jednak podkreślić, gdy wilgotność jest przynajmniej umiarkowana, te tereny świetnie nadają się do rekreacji i uprawy m.in. ogrodowych warzywniaków – mówi. – Są naprawdę ładne, jakoś charakterystyczne. Przypominają także o swoich dawnych dziejach. Podobno kilka lat temu w okolicach ogrodu „Złocień” przy ul. Altanowej wykopano w ziemi starą kulę armatnią.
Początki były naprawdę imponujące. W latach 1581-1583 Franciszek Poprawski, mierniczy królewski z Krzyszyna, przeprowadził pomiary pól i łąk przylegających do budowanego z ogromnym rozmachem Zamościa. Rozpoczęto także kopanie Wielkiego Stawu.
Cały artykuł znajdziesz tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze