Zespół Dariusza Waryszaka zapracował jesienią na opinię walczaka, który może przegrać mecz, ale zdobyte punkty kosztują rywala wiele nerwów i trudu. Podobnie zresztą było w pierwszej rundzie, gdy Roztocze prowadziło do przerwy w Sitnie 3:0,a później do ostatnich sekund drżało o wynik.
Tym razem jednak przyjezdni zwyczajnie zawiedli. Od pierwszego do ostatniego gwizdka dominowali gospodarze, a przyjezdni bardzo rzadko gościli w okolicach szesnastki Roztocza. Już w 3 min Karol Klimkiewicz znalazł się sam na sam z Patrykiem Kremerem, ale uderzył anemicznie. Po chwili bramkarza gości sprawdził soczystym strzałem Piotr Malec. Gospodarze rozbijali się o golkipera Potoku do 30 minuty. Wówczas z pomocą ruszyli... Grzegorz Drozdowski z Andrzejem Kulasem, którzy tak nieudolnie wyprowadzali piłkę, że trafiła do Malca, a ten z dziesięciu metrów trafił do siatki.
Kolejne minuty wyglądały podobnie. Roztocze atakowało, stwarzając sobie sytuacje, ale Paweł Wyrostkiewicz, Artur Chałas i Malec seryjnie je marnowali. W końcu jednak worek z bramkami się rozwiązał, a w pamięci kibiców z pewnością zostaną trafienia Kamila Pliżgi. Napastnik Roztocza, choć posturą przypomina ostatnio bardziej zapaśnika niż piłkarza, dwukrotnie sprawnie obracał się w kierunku bramki i atomowymi uderzeniami pokonywał Kremera.
Roztocze Szczebrzeszyn – Potok Sitno 6:0 (1:0)
Bramki: Malec 31, 67, 70, Gulak 75, Pliżga 81, 85.
Roztocze: Hadło – Ł. Wróbel, Zwolak, Mazur, Chałas – Wyrostkiewicz (65 Pliżga), W. Mazur ( 72 Gulak), Lavruk, Klimkiewicz (68 P. Wróbel) – Bubiłek, Malec.
Potok: Kremer – Bilik (85 Szczerbiak), Drozdowski, Kulas, Łepak – Pawliszak (46 Główka), D. Pyś, Dudek, Misztal (60 Naklicki), Kozyra – K. Pyś.
Sędziował: Mateusz Garbaty.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze