Drewniany kościółek w Żernikach stoi od 40 lat. Został tam w 1981 roku przeniesiony z Turkowic. To leciwa świątynia z bogatą historią. Została wybudowana w 1793 r. jako filialna cerkiew greckokatolicka. W 1875 r. zamieniono ją w prawosławną, a w 1919 r. została rekoncyliowana na kościół rzymskokatolicki. Po II wojnie światowej przez kilka lat pełniła funkcję kościoła filialnego. Opuszczona niszczała coraz bardziej. Aż trafiła do Żernik, gdzie została częściowo zrekonstruowana, trochę przekształcona i rozbudowana. Stała się kaplicą filialną kościoła pw. św. Piotra i Pawła w Łaszczowie. Od lat dobrze służy mieszkańcom Żernik i okolicznych wsi. Ci o nią bardzo dbają. Umyślili, że na 40-lecie jej obecności w Żernikach kupią dzwon. Problem w tym, że to koszt niemały. Skąd wziąć na to pieniądze?
Do tańca i do różańca...
To powiedzenie świetnie się w Żernikach i okolicznych wsiach sprawdza, bo tam ludzie zamiast medytować, że czegoś brak albo, że coś trzeba zrobić, biorą się do roboty.
– Dwa lata temu zdecydowaliśmy, że trzeba już pomalować kościół. I pomalowaliśmy. W jeden dzień. Malowało 40 osób. Mężczyźni malowali ściany, kobiety 600 metrów ogrodzenia wokół kościoła – wspomina Leszek Górski, mieszkaniec Żernik, radny gminy Ulhówek. I podkreśla, że kiedy trzeba było sypnąć groszem, ludzie też nie odmawiali. Jak choćby cztery lata temu na zakup nowych ławek do kościoła. Udało się zebrać 18 tysięcy zł.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze