Na Ukrainę pojechało z Zamościa sporo leków i opatrunków. Dyrekcja pogotowia ratunkowego przekazała inkubator transportowy i respirator, a także dwie małe butle z tlenem, a dwa zamojskie szpitale – sporo opatrunków, igieł, wenflonów, strzykawek i leków.
Pierwszy transport pojechał na Ukrainę 2 marca. Zamościanie załadowali wówczas na tira sporo żywności długoterminowej i ubrań. Wraz z darami rzeczowymi do Żółkwi trafiła karetka pogotowia, ofiarowana przez marszałka województwa lubelskiego. Pojechał nią dyrektor zamojskiego pogotowia. – Karetka została przyjęta entuzjastycznie – mówi Damian Miechowicz, dyrektor Samodzielnej Publicznej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Zamościu. – To sprawny sprzęt, z platformą do przewozu, noszami i krzesełkiem transportowym.
Do Żółkwi jeździł razem z prezydentem Zamościa Andrzejem Wnukiem oraz Markiem Gajewskim z Urzędu Miasta Zamość. Po drodze słychać było wybuchy. Zaraz po przyjeździe, w Żółkwi włączyły się syreny, a w głośnikach rozwieszonych na ulicach słychać było ostrzeżenie o alarmie bombowym. Wszyscy uciekli do piwnic i schronów. Do ataku na szczęście nie doszło.
Co ciekawe, ambulans w Polsce nie był od kilku lat używany, w Żółkwi okazał się najlepszym pojazdem w ich pogotowiu.
Napisz komentarz
Komentarze