W październiku 2020 roku w drodze do pracy Daniel miał wypadek samochodowy. Zginął na miejscu, mając zaledwie 26 lat. Zostawił żonę Monikę i dwóch synów – Miłosza (6 lat) i Szymona (5 miesięcy). Głównym celem śp. Daniela było zbudowanie bezpiecznego i wymarzonego domu dla rodziny i stworzenie w nim ciepłej, kochającej i bezpiecznej aury. Po jego śmierci, na drodze Moniki stanęły, jak sama mówi, prawdziwe anioły. Nie tylko podtrzymywały na duchu, ale również postanowiły spełnić marzenie rodziny o własnych czterech kątach.
Rok temu o tej porze był zaledwie projekt. Teraz stoi piękny, okazały 160 metrowy dom. Wykonany został w konstrukcji szkieletowej. Udało się to dzięki zaangażowaniu niezliczonej ilości firm, instytucji a także osób prywatnych. Nie liczyli czasu i kosztów. Cel był szczytny, a uśmiech na twarzach dzieci i wdowy bezcenny.
W niedzielę, 22 maja, podczas Mszy św. odprawionej w kościele pw. św. Świętych Apostołów Pawła i Piotra w Majdanie Starym, Monika Naklicka otrzymała klucze do wymarzonego domu. Przekazał je Jerzy Rymarz, koordynator budowy inicjatywy społecznej. – Dom został wybudowany i wyposażony, od łyżek aż po meble. Jest gotowy do zamieszkania – podkreślał.
Przypomniał w jakich okolicznościach poznał Monikę. – Przed świętami Bożego Narodzenia w 2020 roku, wraz z Dorotą Wryszcz, koordynatorką "Caritas" odwiedziłem rodzinę Naklickich. Kobieta mieszkała z dziećmi w małym pokoiku. Opowiedziała o sobie i swojej rodzinie. Urzekły nas te malutkie dzieci i spojrzenie ich taty ze zdjęcia – mówił. Postanowili, że rodzinie trzeba pomóc. I tak ruszyła lawina dobrych serc. – Podejmując decyzję o rozpoczęciu działań obiecaliśmy podjąć próbę wybudowania domu. Nie chcieliśmy zafundować Monice rozczarowania, gdyby coś się nie udało - dodał.
Od tej wizyty minęło 15 miesięcy. Pracy było ogrom. Trzeba było m.in. rozebrać stary dom, aby zrobić miejsce na nowy. W sierpniu minionego roku ruszyła budowa. Z miesiąca na miesiąc przybyło osób, które pomagały. – To ludzie dobrej woli wybudowali ten dom, a ja jestem dumny, że mogłem w tym uczestniczyć – mówił Jerzy Rymarz. – Bądźcie dumni, bo to jest wasz pomnik. Należą się wam oklaski – mówił do wszystkich darczyńców.
Olbrzymiego wzruszenia przeplatanego z radością nie kryła Monika Naklicka. Podkreślała, że jest to dla niej dzień szczególny. – To dzień na który ja i moja rodzina, wszystkie osoby zaangażowane w budowę domu, a także mój śp. mąż czekaliśmy – mówiła. – Przez ostatnie półtora roku ludzie o wielkich sercach, dnie i noce, niezależnie od pogody, niezależnie od własnych obowiązków i ponoszonych kosztów pomagali mi i moim dwóm synkom wybudować dla nas dom. Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się za pomoc, wsparcie, modlitwę i dobre serce – dodała. Mówiła, że jej największe marzenie spełniło się. Teraz ma kolejne. Chciałaby bardzo, aby każda osoba, która została postawiona przez życie na skraju przepaści miała takie szczęście jak ona. Aby każda taka osoba spotkała na swojej drodze grono aniołów. - Do mnie oni przyszli sami. Życzę wszystkim, aby tych aniołów na świecie było jak najwięcej – kontynuowała.
Monika Naklicka szczególnie podziękowała Jerzemu Rymarzowi. – Dziękuje osobie, bez której to nie udałoby. To taki ktoś, kto nigdy nie oczekuje wdzięczności i nie pozwala sobie dziękować. Dzisiaj się z jego prośbą nie zgodzę i powiem "dziękuję" – dodała.
Napisz komentarz
Komentarze