Przykazanie "Nie kradnij" najwyraźniej mają za nic. 34-latek z Zamościa i 31-latek z gminy Zamość w wtorek 3 stycznia poszli do kościoła. Usiedli w ławce tuż za kobietą, która się modliła. Wykorzystali moment..., a potem wyszli.
Kobieta odruchowo sięgnęła do torebki i zauważyła, że nie ma w niej telefonu. Wyszła na zewnątrz i zaalarmowała służby. Mundurowi szybko ustalili przebieg zdarzenia i rysopis sprawców. Ustalenia przekazali dyżurnemu, który z kolei poinformował patrole na terenie miasta.
Okazało się, że panowie podejrzani o kradzież telefonu zgrzeszyli jeszcze w innym miejscu.
Jeden z patroli ruchu drogowego na pobliskiej ulicy podejmował czynności wobec dwóch mężczyzn, którzy popełnili wykroczenie drogowe. Z przekazanych przez dyżurnego ustaleń wynikało, że mogli być to sprawcy kradzieży. Dlatego kryminalni udali się do miejsca zamieszkania jednego z nich, drugiego natomiast napotkali na terenie pobliskiego osiedla. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani do wyjaśnienia sprawy – informuje aspirant sztabowy Dorota Krukowska-Bubiło, oficer prasowy KMP w Zamościu.
Podejrzani o kradzież wartego 600 złotych telefonu 31- i 34-latek byli nietrzeźwi, starszy z nich w organizmie miał prawie 2,5 promila alkoholu. W czasie kontroli osobistej 31-latka w kieszeni jego spodni policjanci odnaleźli skradziony pokrzywdzonej telefon.
Zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutu kradzieży 31-latkowi. Podejrzany zarzut usłyszał wczoraj. W czasie przesłuchania przyznał się i złożył wyjaśnienia – podaje policjantka.
Za kradzież cudzego mienia grozi kara pozbawienia wolności do lat 5.
Napisz komentarz
Komentarze