Jak głosi stare porzekadło: wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko raz w życiu. Praktycznie co sezon zdarza się słyszeć nam w mediach o tragicznej pomyłce grzybiarza, który zamiast kani zjadł muchomora sromotnikowego lub o nieopatrznym spożyciu borowika szatana.
W mojej rodzinie grzyby zbiera się odkąd tylko sięgam pamięcią i nie przypominam sobie przypadku zatrucia. Jeśli ktoś nie jest z wykształcenia mykologiem albo nie zamierza zabierać do lasu atlasu grzybów, powinien pamiętać o jednej podstawowej zasadzie. Najbezpieczniej jest zbierać grzyby, które mają pod kapeluszem drobną siateczkę. Owszem, nie wszystkie blaszkowce są trujące (jak chociażby pieprznik jadalny czy gąska zielona), nie mniej jednak, aby czuć się w pełni bezpiecznym, należy dysponować odpowiednią wiedzą.
Aby zbytnio nie demonizować grzybów, należy z całą stanowczością stwierdzić, że są one – oczywiście te jadalne – prawdziwym kulinarnym skarbem. Doskonale pachną, świetnie smakują i przede wszystkim... kojarzą się ze świętami Bożego Narodzenia. Zupa grzybowa, kapusta z grzybami, barszcz z uszkami, grzybowy sos do gryczanych gołąbków – jednym tchem można wymienić połowę wigilijnego jadłospisu z udziałem grzybów właśnie.
Takie skojarzenia ma zdecydowana większość z nas. Gdy powiedziałem mojej znajomej, że w najbliższym odcinku przygotuję zupę grzybową, odparła: "Przecież jest to zupa na święta".
Napisz komentarz
Komentarze