Martwy wilk leżał na polach pomiędzy miejscowościami Brody Małe a Lipowiec-Kolonia. Ponieważ posiadał obrożę z nadajnikiem GPS, szybko wyszło na jaw, że to Kosy – sześcioletni samiec z RPN.
Policjanci, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, ustalili, że strzał padł z ambony myśliwskiej w okolicy Żurawnicy. Pocisk wszedł w prawą stronę jamy brzusznej. W wyniku postrzelenia wilk doznał licznych obrażeń narządów wewnętrznych i masywnego krwawienia. Resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł.
Rozpad stada
Policjanci zabezpieczyli książkę polowań z Koła Łowieckiego nr 59 „Słonka” ze Zwierzyńca, które dzierżawi teren, na którym wilk został zastrzelony. Według znajdujących się tam wpisów, żadne oficjalne polowanie nie odbywało się w tym czasie na wskazanym terenie.
Ale mundurowi nie poddali się i przez ponad rok – pod nadzorem zamojskiej prokuratury – prowadzili czynności w tej sprawie. W końcu zatrzymali mieszkańca powiatu biłgorajskiego. To myśliwy z KŁ „Słonka”.
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył spowodowania "zniszczenia w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach" poprzez bezprawny odstrzał ze sztucera pozostającego pod ścisłą ochroną gatunkową wilka Kosego, który był samcem alfa i przewodził stadu wilków bytującemu w RPN, co doprowadziło do rozpadu stada. Drugi zarzut dotyczył zatajenia podczas składania zeznań prawdy, co do faktu zastrzelenia przez siebie wilka.
Kosy opiekował się samotnie młodymi szczeniętami. Miesiąc wcześniej ich matka Debra zginęła w tragicznych okolicznościach. Młode bez dorosłych opiekunów nie miały szans na przeżycie. Wszystkie padły.
Drapieżny celebryta
Kosy był objęty badaniami naukowymi prowadzonymi przez Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” we współpracy z RPN. Ich celem było m.in. lepsze poznanie i ochrona tych zwierząt.
Najpierw wilka wraz z partnerką Debrą oraz co roku pojawiającym się potomstwem monitorowano przy pomocy wideo pułapek, a od stycznia 2019 r. kontynuowano badania w ramach kolejnego etapu projektu, wykorzystując najnowocześniejsze metody badawcze, czyli obroże z nadajnikami GPS. Dzięki temu na bieżąco można było obserwować, gdzie, jak i kiedy przemieszcza się Kosy.
Myśliwy niewinny
Podczas śledztwa, które nadzorowała Prokuratura Okręgowa w Zamościu, wykonano szereg czynności procesowych. Chodzi m.in. o wywoływane opinie z zakresu badań genetycznych oraz badania broni palnej i amunicji. Oskarżonemu o uśmiercenie zwierzęcia objętego ochroną groziło do 5 lat pozbawienia wolności. Przesłuchiwany w charakterze podejrzanego myśliwy nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Mężczyzna został objęty dozorem policji.
Wyrok zapadł 25 kwietnia. Jak nas poinformował Konrad Łaszkiewicz, wiceprezes Sądu Rejonowego w Zamościu, oskarżony został uniewinniony od obu zarzutów.
Wyrok nie jest prawomocny. – Z naszych obserwacji wynika, że liczebność wilków rośnie, ale żaden myśliwy nie ma prawa dokonywać ich odstrzału, gdyż te zwierzęta znajdują się pod ścisłą ochroną – powiedział nam zamojski łowczy okręgowy Wojciech Adamczyk.
Dodaje, że jeżeli wyrok się utrzyma, wtedy okręgowy rzecznik dyscyplinarny umorzy postępowanie dyscyplinarne, które wszczął po przedstawieniu zarzutów myśliwemu. Ale jak się nam udało ustalić, Prokuratura Okręgowa w Zamościu wystąpiła do sądu z wnioskiem o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku, a więc można spodziewać się apelacji.
Wilki w RPN
Areał występowania jednej grupy wilczej wynosi od 15 do 30 tys. ha. Grupa, zwana też watahą, może liczyć od 2 (samiec i samica) do 12 osobników (samiec i samica wraz z potomstwem). Jak informuje Przemysław Stachyra, kierownik Roztoczańskiego Centrum Monitoringu i Nauki w RPN w Zwierzyńcu, obecnie na terenie RPN występuje jedna grupa rodzinna. Tworzą ją samiec Szur, samica Kora oraz troje młodych osobników. Taka liczebność utrzymuje się od kilku lat. Szur, podobnie jak wcześniej Kosy, wyposażony jest w obrożę z nadajnikiem GPS, dlatego pracownicy RPN wiedzą, gdzie jest i co robi.
Pomylił psa z lisemW lutym Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim skazał na 6 miesięcy pozbawiania wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz grzywnę myśliwego, który pod Tarnawatką zastrzelił biegającego luzem, ale pod dozorem właściciela psa. Do zdarzenia doszło w listopadzie 2021 r. na oczach właściciela, który widział przebywającego na ambonie myśliwskiej sprawcę. Po oddaniu strzału, myśliwy zszedł z ambony, wsiadł do samochodu i odjechał. Przesłuchiwany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do zarzutu. Wyjaśnił, że strzelał do lisa. Wyrok nie jest prawomocny. |
Napisz komentarz
Komentarze