Spotkanie nie było widowiskiem na najwyższym poziomie, a nad wirtuozerią często dominował chaos. W mecz kapitalnie wszedł bramkarz Krzysztof Kozłowski, który już po kilku minutach miał na koncie już trzy wybronione piłki. Podobnie było jednak po drugiej stronie boiska. Tam żółto-czerwoni mieli spory problem ze skutecznością. Na przerwę z przewagą jednego trafienia (14:13) schodzili miejscowi.
Po zmianie stron długo na prowadzeniu utrzymywała się Miedź, która w 40 minucie wygrywała nawet 19:16. Padwa nie zamierzała jednak odpuszczać i kilka minut później po dwóch bombach z drugiej linii Kacpra Adamczuka i przechwycie Kamila Szeląga wyszła na prowadzenie 22:21. Do końcowej syreny wynik oscylował już wokół remisu, a obie drużyny dobre akcje przeplatały ze stratami.
Piłkę meczową mieli gospodarze, ale w decydującej akcji popełnili błąd kroków i sędziowie zarządzili rzuty karne. Długo zawodnicy obu ekip byli w tym elemencie bezbłędni, ale najpierw Kozłowski, a następnie Mateusz Gawryś obronili rzuty rywali i żółto-czerwoni mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
W sobotę, 25 listopada o godz. 19 w hali OSiR w Zamościu Padwa zmierzy się z ostatnim w tabeli MKS Wieluń.
MIEDŹ LEGNICA – PADWA ZAMOŚĆ 28:28 (14:13), w karnych 8:9 Padwa: Gawryś, Kozłowski – Fugiel 5, Szymański 4, Adamczuk 3, Bączek 3, Morawski 3, Szeląg 3, Małecki 2, Pstrąg 2, Puszkarski 2, Czerwonka 1, Skiba, Konkel, Obydź, Olichwiruk; trener Markuszewski. Kary: 6 minut (Miedź), 10 minut (Padwa). Sędziowali: Jendraszak, Świdwa (Poznań). |
Napisz komentarz
Komentarze