Sobotnie starcie miało niezwykły przebieg i niesamowite tempo. Od pierwszej akcji obie drużyny ruszyły na siebie z impetem, a szczypiorniści często przypominali sprinterów. W takich właśnie okolicznościach trwała wymiana ciosów, a prowadzenie często przechodziło dosłownie z rąk do rąk. Po kwadransie mieliśmy remis 9:9, a po 20 minutach było 13:13. W końcówce skuteczniejsi okazali się jednak żółto-czerwoni, którzy na przerwę schodzili z zapasem trzech trafień (19:16).
Po zmianie stron żukowianie ruszyli w szalony pościg. Kto mrugnął okiem, ten nie widział bramki. Kto ziewnął, ten omijał dwie akcje. Dość powiedzieć, że w 40 minucie, w ciągu 60 sekund, obie ekipy zdążyły zaliczyć po dwa trafienia. Na kwadrans przed końcem miejscowi dopadli Padwę (27:27). Na domiar złego czerwoną kartkę za atak na twarz Alana Benkowskiego zobaczył najskuteczniejszy z zamościan (7 bramek) Karol Małecki. Autoinwest zwietrzył szansę i szybko objął prowadzenie 31:28. Wówczas jednak sprawy we własne ręce wziął Mateusz Czerwonka, który w ciągu 5 minut zdobył 4 bramki. Dwa trafienia dołożył Miłosz Bączek, a jedno Kacper Adamczuk i w 56 minucie wynik brzmiał 36:36.
W decydujących sekundach meczu skuteczne interwencje między słupkami zaliczyli Alan Dragan i Krzysztof Kozłowski, a zamościanom ręka nie zadrżała. Łukasz Szymański z Dawidem Skibą i Kacprem Adamczukiem skutecznie pognębili bramkarza miejscowych, zapewniając zamojskiej ekipie komplet punktów.
Tytuł MVP meczu trafił do Kacpra Adamczuka, który nie tylko zdobył 5 bramek, ale zaliczył kilka bezcennych przechwytów, zamienionych przez jego kolegów na trafienia po kontratakach.
– Wiedzieliśmy, że w Żukowie czeka nas gonitwa, bo ten zespół ma taki styl. Bardzo dużo bramek zdobywa i traci. Bardzo dobrze weszliśmy w spotkanie, a w końcówce pierwszej połowy odskoczyliśmy na kilka bramek. Niestety, brak stuprocentowej koncentracji kosztował nas utratę prowadzenia i naprawdę postawiliśmy się w ciężkiej sytuacji. Tlen dał nam Mateusz Czerwonka, a później poszliśmy za ciosem. Cieszy bardzo to, że potrafiliśmy odwrócić losy meczu – podkreśla II trener Padwy Wiesław Puzia.
Warto zauważyć, że do kontuzjowanych Jakuba Kłody i Tomasza Fugiela dołączył Mateusz Gawryś. Tym bardziej trzeba więc docenić wynik osiągnięty w Żukowie.
W sobotę, 9 grudnia o godz. 17 Padwa podejmie w Zamościu Nielbę Wągrowiec. Zespół ten zajmuje dwunaste miejsce z dorobkiem 11 punktów. Tabelę otwiera Śląsk Wrocław z kompletem 30 punktów (10 zwycięstw). Padwa ma 23 punkty, a SMS ZPRP Kielce – 21 punktów i jeden mecz rozegrany więcej od lidera i wicelidera.
Wyniki 11 kolejki: Autoinwest Żukowo – Padwa Zamość 38:40, Nielba Wągrowiec – AZS AWF Biała Podlaska 25:23, Stal Mielec – SMS ZPRP Kielce 27:35, Olimpia Piekary Śląskie – Śląsk Wrocław 24:29, Miedź Legnica – Pogoń Szczecin 35:29, Anilana Łódź - Stal Gorzów Wielkopolski 24:27, MKS Wieluń – Zagłębie Sosnowiec 38:33.
Autoinwest Żukowo – Padwa Zamość 38:40 (16:19) Padwa: Dragan, Kozłowski – Małecki 7, Adamczuk 5, Czerwonka 5, Morawski 5, Bączek 4, Pstrąg 3, Szymański 3, Obydź 2, Olichwiruk 2, Puszkarski 2, Skiba 2, Konkel, Maciąg, Szeląg. Kary: 10 minut (Żukowo), 18 minut (Padwa). Czerwona kartka: Małecki 45:40 (Padwa, za faul). Sędziowali: M. Orzech, R. Orzech (Brodnica). |
Napisz komentarz
Komentarze