– Moi podopieczni trochę złotych medali mistrzostw Polski zdobyli, więc dlaczego teraz dziewczyny miałyby nie nawiązać to tych sukcesów? Myślę, że będą miały ogromną szansę na zwycięstwo – twierdzi trener Andrzej Gdański.
Na potwierdzenie swoich słów szkoleniowiec wspomina mistrzostwa Polski juniorów U20 z 2013 r. w Krakowie.
– W ciągu dwóch minut obie sztafety Agrosu z moimi podopiecznymi w składzie zdobyły dwa złote medale. Najpierw finał wygrały dziewczęta. Wśród nich biegły Dominika Gdańska, córka mojego rodzonego brata Marka Gdańskiego, a dziś żona Dominika Kopcia, i Magdalena Wronka. Po dwóch minutach ze zwycięskiego finału cieszyła się sztafeta chłopców, w której znaleźli się m.in. Dominik Kopeć i Oktawian Kawka. Teraz mamy żeńską sztafetę o równie dużym potencjale, jak ta, która jedenaście lat temu zdobyła mistrzostwo Polski w Krakowie – mówi trener Gdański.
Sprinterki Agrosu muszą jednak wyciągnąć lekcję z ubiegłorocznych wydarzeń. W Lublinie zajęły trzecie miejsce, ale zostały zdyskwalifikowane za przekroczenie strefy zmian.
– Na ostatniej zmianie Amelia Kuźniarz za daleko uciekła Roksanie Rarot. Już moja w tym głowa, żeby taka sytuacja więcej się niepowtórzyła. Muszę przypilnować, żeby nauka nie poszła w las. Na pewno podczas przygotowań będziemy musieli sporo czasu poświęcić na wyćwiczenie bezbłędnego i płynnego przekazywania pałeczki sztafetowej w wyznaczonej strefie zmian – zapewnia trener Gdański.
W Lublinie sztafeta Agrosu pobiegła w składzie: Aleksandra Beńko, Anna Bibik, Roksana Rarot i Amelia Kuźniarz. Wiek juniorki U20 skończyła Rarot. W tegorocznych mistrzostwach ma ją zastąpić Martyna Seń. Mistrzyni Polski w kategorii U16 w biegu na 100 m (w 2020 r. w Słupsku) i dwukrotnie w biegu na 300 m (w 2019 r. w Tarnowie i rok później w Słupsku) w ostatnim czasie zmagała się z poważną kontuzją.
- Przeczytaj też: To był przemyślany wybór. Roksana Rarot tłumaczy, dlaczego nie startowała w zawodach
– Jeśli Martyna będzie w pełni zdrowa, to zdecydowanie wzmocni naszą sztafetę – twierdzi Gdański.
Do lipca jest jeszcze sporo czasu, ale okazji do wspólnych zajęć szkoleniowych w pełnym składzie sztafety może nie być zbyt wiele. Ze względu na studia Anna Bibik najczęściej trenuje indywidualnie. Sprinterka kształci się na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Chciałaby zostać pielęgniarką.
– Dostaję od trenera Gdańskiego szczegółową rozpiskę planu treningowego. Staram się robić wszystko zgodnie z jego zaleceniami. Korzystam z obiektów sportowych AZS Łódź i RKS Łódź, ale też biegam tam, gdzie tylko mogę, np. w parku. Łódź bardzo mi się spodobała. Bardzo dobrze czuję się w tym mieście, dlatego treningi tym bardziej są dla mnie przyjemnością. Wybrałam pielęgniarstwo, choć nie są to łatwe studia, bo – może to zabrzmi górnolotnie – chciałabym pomagać ludziom. Myślę, że jestem miłą osobą, życzliwą dla innych, pomocną, chętną także do rozmowy. To chyba te moje cechy zadecydowały o wyborze kierunku studiów. W maju będę miała pierwsze praktyki. Wtedy się przekonam, jak się będę czuła w tym zawodzie, gdy znajdę się w bliskim kontakcie z pacjentami. Studia na AWF mi nie odpowiadały, choć swoją przyszłość wiążę właśnie ze sportem.
Może kiedyś, jak czas mi na to pozwoli, podejmę jeszcze naukę na innym kierunku. Myślę o fizjoterapii. Wszystko będzie zależało od tego, jak potoczy się moja kariera sportowa i zawodowa. Na razie zmagam się z chronicznym brakiem czasu. Zajęcia na uczelni mam niekiedy od godz. 8 do 20. W liczne obowiązki, związane z nauką, muszę jeszcze wpleść trening. Naprawdę, nie jest mi łatwo, ale się nie poddaję – mówi nam Anna Bibik (ur. 29 stycznia 2005 r. w Skierniewicach).
Tegoroczny sezon halowy był dla zawodniczki Agrosu całkiem niezły. Poprawiła rekordy życiowe w hali w biegach na 60 m (7.79 w styczniu w Spale) i 200 m (25.57 w lutym podczas mistrzostw Polski U20 we Wrocławiu).
– Jestem zadowolona ze swoich startów w sezonie halowym. Solidnie się do niego przygotowałam. Miałam chyba najcięższy okres treningowy w swojej całej dotychczasowej przygodzie ze sportem. Dzieki temu mogłam uzyskać te dwie „życiówki”. Teraz zamierzam bardzo dobrze przygotować się do sezonu letniego, by ze sztafetą wywalczyć w Radomiu medal, może nawet złoty – mówi Anna Bibik.
Dotąd sportsmenka Agrosu wywalczyła tylko jeden medal mistrzostw Polski. W październiku 2020 r. w Łodzi zdobyła srebro w sztafecie szwedzkiej (100, 200, 300 i 400 m) w kategorii U16. W zawodach reprezentowała woj. łódzkie, a oprócz niej na ten medal zapracowały Aleksandra Tarnowska (od 2022 r. zawodniczka zamojskiego Agrosu), Barbara Woźniak i Martyna Karolczuk.
W startach indywidualnych sprinterka zamojskiego klubu na podium mistrzostw Polski jeszcze nie stawała. W 2020 r. w mistrzostwach Polski U16 dwa razy była szósta – w biegu na 100 m (12.74) i w konkursie skoku w dal (5.10). Na początku 2022 r. uplasowała się na szóstej pozycji w biegu na 200 m podczas halowych mistrzostw Polski U18 w Rzeszowie.
– Po tym biegu w Rzeszowie rozpoczął się dla mnie najgorszy okres w całej dotychczasowej karierze. Byłam co prawda ostatnia w finale A, ale to jednak było szóste miejsce w Polsce, więc nie miałam powodu do wstydu. Pewnie pokusiłabym się o lepszą pozycję, ale wtedy biegłam już z kontuzją. Po zawodach okazało się, że miałam złamane dwie kości stopy. Były to złamania przeciążeniowe, a także wynikające z niewyleczenia w pełni poprzedniej kontuzji. Miałam trzy miesiące przerwy w zajęciach szkoleniowych i startach. To był dla mnie trudny okres, bo ja uwielbiam lekkoatletykę, atmosferę zawodów i całe środowisko skupione wokół Królowej Sportu – mówi Anna Bibik.
Anna Bibik pochodzi ze Skierniewic. Jest wychowanką tamtejszego UKS Vis Skierniewice i trenerki Jolanty Barskiej. Do zamojskiego Agrosu i trenera Stanisława Namiotko trafiła w styczniu 2022 r.
– Lekkoatletykę zaczęłam uprawiać stosunkowo późno, bo dopiero podczas nauki w liceum. Od piątego roku życia trenowałam pływanie. Wykazałam się dobrymi wynikami w Czwartkach Lekkoatletycznych. Postanowiłam spróbować swoich sił w lekkoatletyce. Zdobyłam kilka medali mistrzostw woj. łódzkiego, nawet złotych. Zrezygnowałam z pływania na rzecz sprintu, który bardzo mi się spodobał – wspomina Anna Bibik.
Zmiana barw klubowych – zdaniem sportsmenki – okazała się pomyślna.
– Jeśli wezmę pod uwagę wyniki, jakie osiągałam wcześniej, a jakie osiągam po przyjściu do Agrosu, a także jak w tym klubie mogę się rozwijać – to nie żałuję. Dzięki klubowi z Zamościa zawarłam nowe znajomości, zdobyłam nowe doświadczenia podczas zajęć szkoleniowych u kolejnych trenerów. Klub zapewnia mi bardzo dobre warunki. Żałuję tylko tego, że dotąd tylko dwa razy miałam okazję być w Zamościu, a bardzo chciałabym dobrze zwiedzić to przepiękne miasto. Myślę, że jak już w Zamościu powstanie nowy stadion z ośmiotorową bieżnią tartanową, to będę tam częstym gościem – mówi Anna Bibik.
Sportsmenka zwraca uwagę na to, że z koleżankami z klubowej sztafety tworzy zgraną ekipę.
– Naprawdę się polubiłyśmy. Nie możemy być ze sobą zbyt często, bo mieszkamy daleko od siebie, ale mamy bardzo bliski, regularny kontakt dzięki mediom społecznościowym. W Lublinie w tamtym roku miałyśmy ogromną szansę nawet na złoto. Byłyśmy w wybornej formie. Pewnie stres spowodował to, że nie powiodło nam się w tym biegu i ta ostatnia zmiana nam nie wyszła. Straciłyśmy wtedy brąz. Trochę się załamałyśmy, polały się łzy. Ale to nas nie zatrzymało! Jeśli dołączy do nas Martynka Seń, to będziemy walczyły o złoto. Damy z siebie wszystko, by zostać mistrzyniami Polski – mówi Anna Bibik.
Napisz komentarz
Komentarze