Podopieczni trenera Jarosława Czarnieckiego w pierwszej połowie zdominowali gospodarzy. W widowiskowym stylu rozgrywali piłkę dokładnymi podaniami. I oddali sporo strzałów na bramkę miejscowych. Ręce same składały się do braw. Zachwyceni tym widzowie nie szczędzili ciepłych słów pod adresem przyjezdnych. Żartowali, że jeśli Potok będzie tak grał w kolejnym sezonie, to wygra klasę okręgową, wywalczy awans do IV ligi, a trener Czarniecki zostanie zwolniony, jak niedawno po takim sukcecie z Ładą 1945 Biłgoraj.
Sobotni mecz w Majdanie Starym zakończył się niespodziewanym, ale jakże zasłużonym zwycięstwem Potoku nad Tanwią 4:1 (1:0). – Byłem świadomy klasy rywala, ale po cichu liczyłem na to, że nas zlekceważy. I tak się stało. Mimo wszystko zagraliśmy super mecz – twierdzi Jarosław Czarniecki.
Tanew ożywiła się dopiero wtedy, gdy Damian Dołba posłał piłkę do jej siatki po dośrodkowaniu Jakuba Kołodziejczuka. Niewiele była w stanie zdziałać pod bramką gości. Zupełnie niewidoczny Tomasz Blicharz groźnie uderzył na bramkę Potoku dopiero w 29 minucie zawodów.
– Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kluczem do sukcesu będzie odcięcie Blicharza od gry. I to nam się w pełni udało. Kołodziejczuk i Mazurek świetnie wywiązali się z tego zadania. Blicharz sobie nie pograł, a przez to Tanew straciła większość swoich atutów – komentuje trener Czarniecki.
Na samym początku drugiej połowy Dołba po raz drugi pokonał Sebastiana Gęborysa. Tym razem otrzymał piłkę od Filipa Wasiury, wymanewrował jednego z rywali, a następnie strzelił „po długim”, mając przed sobą tylko bramkarza Tanwi. Miejscowi wzięli się do odrabiania strat, ale co chwila borykali się z groźnymi kontratakami Potoku.
Z niewiadomych powodów sędzia Krzysztof Wróbel nie odgwizdał karnego dla gości za faul Konrada Blicharza na Michale Rożku. W jednej z kolejnych kontr Aureliusz Miedźwiedź nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Gęborysem, ale bramkarz Tanwi nie poradził sobie z dobitką Jakuba Mazurka. Po chwili jedyny raz w tym spotkaniu skapitulował Kacper Roczniak, popisujący się w drugiej połowie udanymi interwencjami.
W końcówce rezerwowy Potoku Błażej Omański rozwiał wszelkie wątpliwości, komu w tym meczu należały się trzy punkty. – W drugiej połowie Tanew atakowała, ale klarownych sytuacji podbramkowych nie stworzyła. Oddała kilka groźnych strzałów, niebezpieczna była także w trakcie rozgrywania „stałych fragmentów gry”. Przeważała, ale niewiele z tego wynikało – mówi Czarniecki.
Tanew Majdan Stary – Potok Sitno 1:4 (0:1)
Gole: 0:1 Dołba 22, 0:2 Dołba 48, 0:3 Mazurek 80, 1:3 K. Blicharz 81, 1:4 Omański 89.
Tanew: Gęborys – M. Kiełbasa (85 Olszewski), Margol, Legieć, K. Blicharz – Kubik, Maciocha (61 Rymarz), Ł. Kusiak, Dziura (62 Zawidczak) – T. Blicharz, Janda (46 Skwarek); trener Antolak.
Potok: Roczniak – Sokołowski (90 Dąbkowski), Drozdowski, Kalman (82 Pawlak), Grymuza – Wasiura (56 Omański), Kołodziejczuk, Mazurek, Rożek (72 Witkowski), Dołba (68 Kłapouchy) – Miedźwiedź (90 K. Suszek); trener Czarniecki.
Żółte kartki: Janda, Dziura (Tanew), Mazurek (Potok). Sędziował: Wróbel (Zwierzyniec).
Napisz komentarz
Komentarze