Goście wygrywali od 9 minuty po bramce, którą zdobył Algierczyk Anes Kherouf. Długo jednak nie cieszyli się z prowadzenia. Na polu karnym przyjezdnych sfaulowany został Karol Wojtyło. Do remisu z rzutu karnego doprowadził Rosjanin Aleksiej Gonczarewicz.
Choć na boisku od początku do końca meczu działo się wiele ciekawego, a nieźle grające zespoły stwarzały sporo okazji strzeleckich, to jednak po zawodach czysto piłkarskie emocje zeszły na dalszy plan, a najwięcej mówiło się o pracy zamojskiej trójki sędziowskiej, której przewodził Bernard Kostrubiec.
– Najwięcej pretensji obie strony miały do sędziego głównego. Kompletnie sobie nie radził. Było to przykre. Nie uznał nam prawidłowo zdobytej bramki. Należał się nam także jeszcze jeden rzut karny. Nie mogę jednak powiedzieć, że sędzia wypaczył wynik tego spotkania, bo na naszą korzyść też się mylił. Tymi swoimi błędami wprowadzał dużo nerwowości wśród zawodników. Żaden z nas, trenerów, nie został ukarany żółtą czy czerwoną kartką. Nie daliśmy się ponieść emocjom, choć mieliśmy powody do tego, by czasem głośniej zareagować – mówi trener Paweł Babiarz.
W drugiej połowie najbliższy strzelenia zwycięskiego gola był Patryk Dorosz. Po strzale głową biłgorajskiej „dziewiątki” piłka obiła poprzeczkę bramki przyjezdnych.
– Myślę, że jednak to my mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych, ale Opolanin też był bardzo groźny na naszym polu karnym. W pierwszej połowie gra była wyrównana, za to po przerwie oddaliśmy rywalom pole do popisu. Było to celowe, ponieważ naszym przeciwnikom przyszło grać pod wiatr. I właśnie grając z wiatrem chcieliśmy kontratakować – komentuje trener Babiarz.
Napisz komentarz
Komentarze