Uroczyste obchody rozpoczęły się mszą świętą w intencji pomordowanych mieszkańców w miejscowym kościele filialnym. Kazanie wygłosił ks. Janusz Dudzicz, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Tereszpolu, który wspomniał m.in. o trwających na świecie konfliktach zbrojnych, w tym na Ukrainie i w Strefie Gazy. Dodał, że należy wyciągać wnioski z historii, aby się nie powtórzyła.
Poseł Sławomir Zawiślak, który stoi na czele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Zamość, przypomniał, że w Sochach doszło do jednej z brutalniejszych zbrodni popełnionych przez niemieckiego okupanta na polskiej ludności.
Głos zabrała też Edyta Wolanin, burmistrz Zwierzyńca. – To miejsce, na którym stoimy, nosi ze sobą blizny i ślady wydarzeń z 1 czerwca 1943 roku., kiedy to niemieccy okupanci w bestialski sposób zamordowali około 200 osób – naszych bliskich, sąsiadów, przyjaciół – powiedziała pani burmistrz. – Dziś, gdy upamiętniamy te wydarzenia, nasze myśli kierujemy w stronę ofiar – kobiet, dzieci, starców, którzy zostali pozbawiani życia tylko dlatego, ze byli Polakami i mieszkali w Sochach. Ich cierpienia i niewinność przypomina o okrucieństwie wojny. Należy znać historię, aby ona się nie powtórzyła. Chcemy, aby młodzież pamiętała, że ta wolność, w której żyjemy, nie jest dana nam raz na zawsze. Musimy o nich dbać i pielęgnować.
O część artystyczną zadbali uczniowie Szkoły Podstawowej im. Dzieci Zamojszczyzna w Zwierzyńcu. Oprawę muzyczną uroczystości zapewniła Orkiestra Dęta ze Zwierzyńca pod dyrekcją Mariusza Czochry. Szczególnymi gośćmi uroczystości byli ocaleni żyjący świadkowie tamtych wydarzeń.
Tegoroczną uroczystość zakończyło złożenie przez delegacje wiązanek, kwiatów oraz zniczy pamięci przed pomnikiem pomordowanych podczas pacyfikacji mieszkańców Soch.
1 czerwca 1943 r. o świcie oddziały niemieckiej policji i SS spacyfikowały wieś. Mordowano wszystkich mieszkańców bez względu na ich wiek i płeć. Domy podpalano wraz ze znajdującymi się tam rannymi. Po dwóch godzinach akcji policja i SS wycofała się z Soch. Ocalali zaczęli wychodzić ze swych kryjówek i poszukiwać bliskich. Wtedy nadleciało kilka niemieckich samolotów, z których strzelano do pozostających na polach. Wieś została doszczętnie spalona. Według szacunków historyków w wyniku niemieckiej pacyfikacji zginęło co najmniej 180 osób. Zbrodnię przeżyło kilkudziesięciu mieszkańców wsi. W większości trafili oni później do obozu przejściowego w Zamościu, skąd zostali wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec.
Napisz komentarz
Komentarze