27 stycznia 1943 r. w Dzierążni (gm. Krynice) doszło do starcia pomiędzy niemiecką żandarmerią a partyzantami BCh, którzy usiłowali odbić aresztowanych kolegów. W odwecie Niemcy spacyfikowali wioskę, mordując ponad 60 osób (w tym dzieci) i paląc 9 gospodarstw. Zbrodnia w Dzierążni i przeprowadzona w tym samym czasie pacyfikacja Bud (59 ofiar) oraz Huty Dzierążyńskiej (50 ofiar) skłoniły miejscowe kierownictwo BCh do podjęcia otwartej walki z Niemcami, co w konsekwencji doprowadziło do bitwy pod Zaborecznem.
Gdyby nie zapiecek...
Gdy doszło do pacyfikacji Dzierążni, Feliksa Bochenek (z d. Lizut) miała 19 lat. Po wykonaniu swoich obowiązków w pobliskim folwarku, ruszyła z otrzymanym za pracę mlekiem do znajomej, która miała małe dzieci. Pani Dziaduszek, bo tak się nazywała znajoma, poprosiła ją o przypilnowanie 9-miesięcznej córeczki. 4-letni synek był w tym czasie pod opieką babci. Niebawem rozległ się warkot silników. To Niemcy z trzech stron najechali na Dzierążnię. Od strony „Sośniny” strzelali do każdego, kogo spotkali na drodze bez względu na płeć i wiek. Nagle drzwi do domu Dziaduszków zaskrzypiały. Pani Fela mocno przytuliła malutką Janinkę do siebie. Zdążyła wskoczyć na zapiecek, gdy żandarmi weszli do środka. Brata dziewczynki, który biegał koło stołu, Niemiec uderzył w głowę kolbą pistoletu, zabijając na miejscu. Przerażoną babcię zastrzelili.
PRZECZYTAJ TEŻ: Pod pomnikiem w Wolicy Śniatyckiej będą obchody rocznicy Bitwy po Komarowem
Pani Feliksa wszystko słyszała. Gdyby wtulone w nią dziecko głośniej zapłakało, najpewniej podzieliliby los brata i babci Janinki. Na koniec nieproszeni goście zlustrowali izbę, po czym wyszli do sąsiadów.
Wystraszona nastolatka pobiegła z dzieciątkiem do pałacu, gdzie zostawiła Janinkę. Sama gościńcem pobiegła do domu, bojąc się o swoją matkę.
Jesteśmy dumni!
O to, aby historia pani Feliksy i uratowanej przez nią dziewczynki, nie poszła w zapomnienie zadbała sołtyska Dzierążni Halina Cik. – Jestem dumna, że mamy w Dzierążni taką osobę. To właśnie pani Feliksa zaraziła mnie poznawaniem historii naszej miejscowości. Ona sama działała w BCh, a po wojnie udzielała się społecznie. Przez wiele lat była członkinią KGW. Dzierążnia zawsze była dla nie małą ojczyzna – mówi Halina Cik, która zabiegała o przyznanie pani Feliksie odznaczenia.
Feliksa Bochenek została odznaczona medalem Pro Bono Poloniae, ustanowionym 6 lat przez Kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych dla upamiętnienia 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Przyznawany jest osobom, które wniosły istotny wkład w upowszechnianie wiedzy o historii walk niepodległościowych oraz krzewienie postaw patriotycznych w społeczeństwie. Odznaczenie wręczył pani Feliksie wicewojewoda lubelski Andrzej Maj, który 5 lipca przyjechał specjalnie do Dzierążni. Towarzyszyli mu wójt gminy Krynice Jacek Wiśniewski, pani sołtys Halina Cik, szef tomaszowskich struktur powiatowych PSL Andrzej Adamek, a także rodzina pani Feliksy.
To była już druga w tym roku ważna uroczystość dla pani Feliksy. 4 lutego mieszkanka Dzierążni skończyła 100 lat i wtedy również miała cały dom gości. Odwiedzili ją wówczas z listem gratulacyjnym, upominkami i kwiatami władze gminy Krynice na czele z wójtem Jackiem Wiśniewskim, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Krynicach Agnieszka Michalczuk, przedstawiciel ZUS i niezawodna sołtyska Dzierążni.
Najstarsza obecnie mieszkanka gminy przyszła na świat 4 lutego 1924 r. w Dzierążni. Przez całe życie zajmowała się gospodarstwem rolnym, które do 1992 r. prowadziła razem z mężem Augustynem. Dochowała się 5 dzieci, w tym 2 synów (Bogdan i Mirosław) i 3 córek (Halina, Stanisława i Danuta), a także 8 wnucząt i 5 prawnucząt. – Mimo sędziwego wieku pani Feliksa ma znakomitą pamięć. Jest osobą pogodną i uśmiechniętą – mówi Marcin Kurzępa, sekretarz gminy Krynice.
Mała Janinka przeżyła wojnę. Mieszka obecnie w Janówce (gm. Komarów-Osada).
Napisz komentarz
Komentarze