W początkowych rozdziałach odnajdziemy m.in. opisane z ciepłym uśmiechem zachowania, które (nie)przystoją pannie na schadzce z narzeczonym czy poznamy związek między kobiecą próżnością a... szarawarami. W tym momencie i miejscu pierwsze strzały będą padać jeszcze sporadycznie, a pierwsze ich ofiary da się jeszcze zliczyć.
Prawdziwe ludzkie dramaty pojawią się wkrótce. Dotkną zarówno osób konkretnych, wymienionych z imienia i nazwiska, bezimiennych, jak i całych rodzin, wiosek, wojskowych czy partyzanckich oddziałów. Naznaczą piętnem hańby hitlerowców, sowietów, Kałmuków i Ukraińców. Oddadzą sprawiedliwość pomordowanym, wywiezionym i cierpiącym. Wskażą bestie w ludzkiej skórze, zdrajców i niezłomnych. Wskrzeszą pośmiertnie Tych Wszystkich, o których próbowała zapomnieć historia. Cenne w "Wizjonerze..." jest to, że oprócz prawdy historycznej – czasami prawdziwym cudem wyszperanej z domowych archiwów – Bogdan Nowak znajduje czas, żeby pochylić się też nad człowiekiem. Z jego słabością, ułomnością, wymuszonymi przez wyższą konieczność zachowaniami, które nierzadko odbiegały od kategoryczności czerni i bieli.
Cała recenzja w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia".
Napisz komentarz
Komentarze