28 sierpnia podczas wydarzenia Campus Polska Przyszłości w Olsztynie Dmytro Kułeba został zapytany przez jedną z uczestniczek, kiedy Ukraina planuje przeprowadzić ekshumację ofiar zbrodni wołyńskiej z czasów II wojny światowej.
Z "terytoriów ukraińskich"
Pytanie wywołało znaczne poruszenie. Jeszcze większe emocje wzbudziła odpowiedź szefa ukraińskiej dyplomacji. – Czy zdaje sobie pani sprawę z operacji „Wisła” oraz roli Olsztyna? Wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać tutaj, m. in. w Olsztynie? Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko, wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ponad 10 tysięcy osób na odsłonięciu pomnika Rzeź Wołyńska. "Nigdy więcej ludobójstwa"
Na pytanie o ekshumacje minister Dmytro Kułeba zaczął stawiać warunki. – Nie mamy problemu z kontynuacją ekshumacji. Mamy tylko wniosek do rządu w Polsce, żeby też upamiętniać Ukraińców. Chcemy, żeby to było dwustronne. Jeżeli nasza relacja zostałaby zdominowana przez emocje, to znaleźlibyśmy się w takim miejscu, w którym Rosja wygrywa – wskazał ukraiński minister.
Mówił też, że historia stała się elementem rosyjskich prowokacji. – Są prowokacje właśnie w obszarze historii, które są organizowane przez Rosję. Tak więc myślę, że zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem” – ocenił Kułeba.
Haniebne słowa
Słowa ukraińskiego ministra spraw zagranicznych wywołały w Polsce burzę. Według przewodniczącego zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Polków Pomordowanych na Wołyniu Janusza Bernacha porównanie przesiedleń ludności ukraińskiej w czasie Akcji „Wisła” do ludobójstwa Polaków na Wołyniu jest haniebne.
Była premier Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości stwierdziła, że „Polska jest traktowana z pogardą i bezczelnością przez ukraińskie władze”.
Jeszcze bardziej kategorycznie wypowiedział się jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen, według którego „Ukraińcy są coraz bardziej bezczelni”.
Krytycznie na wypowiedzi Kułeby zareagował prezydent Chełma Jakub Banaszek. Według niego ukraiński minister „zbagatelizował ból pomordowanych na Wołyniu”.
PRZECZYTAJ: HISTORIA: Zapiski Zofii Szwal – Kronika Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu
„Dla mnie, jako Prezydenta Chełma, czyli miasta, w którym powstaje Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej, wypowiedź szefa MSZ Ukrainy stanowi jasny sygnał, że prawdziwego pojednania na linii Ukraina-Polska, po prostu nie będzie (…)” – napisał w mediach społecznościowych.
Wypowiedź skrytykował radny województwa lubelskiego Michał Mulawa. „Biorąc pod uwagę postawę Polaków i polskiego rządu po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, otwarcie serc i domów, potraktowanie po bratersku milionów ludzi szukających pomocy w naszym kraju, dla których staliśmy się bezpiecznym domem taką wypowiedź należy uznać za wyjątkowo bezczelną, która nigdy nie powinna paść” – napisał b. wicemarszałek województwa lubelskiego.
A dalej można przeczytać: „My stoimy z Ukrainą ramię w ramię, kiedy jest w potrzebie. Pomagamy obywatelom Ukrainy, wspieramy sprzętem wojskowym, robimy naprawdę wszystko co przyjaciel powinien w takiej sytuacji robić. W zamian mamy prawo oczekiwać prawdy i szacunku wobec historii i pomordowanych Polaków, a nie lekceważenia, zakłamywania i bezczelnych pouczeń”.
Niemal wszyscy wskazują na brak reakcji na przywoływanie słowa przez uczestniczącego szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.
Jest różnica
Akcja „Wisła” została przeprowadzona w okresie od kwietnia do końca lipca 1947 r. przez władze komunistyczne. Jej formalnym celem była likwidacja Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na terenach południowo-wschodniej powojennej Polski, głównie na dzisiejszym Podkarpaciu oraz części województw lubelskiego i małopolskiego. Różnica między Akcją „Wisła” a ludobójstwem dokonanym na Kresach Południowo-Wschodnich przez banderowców na Polakach jest taka, że na tzw. ziemie odzyskane wysiedlono w ramach akcji ok. 140 tys. Ukraińców, Bojków i Łemków, natomiast co najmniej tyle samo Polaków, w tym dzieci, kobiety i starcy, zostało okrutnie zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów.
PRZECZYTAJ: "Z rzezią wołyńską będzie podobnie jak z pamięcią o Katyniu w czasach PRL-u"
Być może mówiąc o „terytoriach ukraińskich” Dmytro Kułeba miał na myśli Zakerzonie, a więc obszar na zachód od linii Curzona, pozostający – jak uważa część ukraińskich historyków i publicystów – „ukraińskim terytorium etnicznym”. To właśnie na tym obszarze doszło do wysiedleń w ramach Akcji „Wisła”. Na naszym terenie to powiaty: biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski, zamojski, bialski, chełmski i włodawski.
MSZ w Kijowie zapewniło, że minister Kułeba nigdy nie wyrażał roszczeń terytorialnych wobec Polski. „Żałujemy, że niektóre siły, które nie są zainteresowane przyjaznymi stosunkami ukraińsko-polskimi, próbują umieścić słowa ministra w kontekście rzekomych roszczeń terytorialnych, których ukraiński minister spraw zagranicznych nigdy nie wyrażał i nie mógł wyrazić” – oświadczono w komunikacie.
Napisz komentarz
Komentarze