Pieczony ziemniak w łupince to stały element wiejskiego krajobrazu. Już w zeszłym tygodniu wspominałem o bardzo miłym zwyczaju wrzucania świeżo zebranych egzemplarzy wprost do rozżarzonego ogniska. Spalić na węgiel takiego ziemniaka było niezmiernie łatwo, ale gdy w końcu udało się nam wygrzebać z gorącego popiołu dobrze upieczoną sztukę, to jej smak wynagrodził nam trudy całodziennego zbierania. Przyprawy czy inne dodatki były całkowicie zbyteczne. Tego smaku się po prostu nie zapomina.
Generalnie jestem wielkim zwolennikiem gotowania i pieczenia nieobranych ziemniaków. Jedyne co trzeba zrobić to porządnie je wyszorować i opłukać w dużej ilości zimnej wody. Ziemniaki poddane obróbce termicznej w takiej formie smakują zupełnie inaczej. Wszystkie wartościowe składniki, jak chociażby witamina C, której nasz bohater ma całkiem sporo, zostają w środku. Inna też jest konsystencja. Są bardziej zwarte i mięsiste zarazem, dzięki czemu nadają się na przykład do świątecznej sałatki warzywnej.
Pieczony ziemniak oczywiście najlepiej smakuje prosto z ogniska. Co zrobić jednak w przypadku, gdy nie mamy dostępu do paleniska? I na to jest rada.
Kilka tygodni temu zrobiłem mały eksperyment. Przyznam bez bicia, że nie miałem wówczas weny na gotowanie, dlatego poszedłem na skróty i wrzuciłem umyte ziemniaki do piekarnika. Po około 80 minutach w 220 stopniach skórka bardzo łatwo odchodziła. Ziemniak był miękki w środku i bardzo intensywnie pachniał. Wystarczyło pokropić go oliwą i posypać niewielką ilością soli i pieprzu. Nic innego nie potrzebowałem do szczęścia.
Gorąco zachęcam do spróbowania, tym bardziej, że jest to potrawa dla ekstremalnie leniwych. Wystarczy tylko odczekać godzinkę i cieszyć się nieoczywistym daniem.
Dla tych, którzy mimo wszystko lubią się nieco "pobawić" w kuchni, mam ciekawą propozycję. Pracy jest niewiele więcej, ale końcowy efekt jest spektakularny. Pieczony ziemniak nie dość, że świetnie smakuje, to w dodatku ładnie wygląda, dzięki czemu śmiało możemy zaserwować go na imprezie towarzyskiej.
Bierzemy kilka średnich, kształtnych sztuk. Regularność kształtu jest ważna ze względów estetycznych, ale też z uwagi na wygodę. Nierówny ziemniak będzie się nam przewracał.
Warzywo kładziemy na blacie i odcinamy "czapeczkę" (też ją możemy później upiec). Następnie w wyciętej części robimy trzy koliste nacięcia od największego do najmniejszego. Na koniec przewracamy ziemniaka i nacinamy jego brzegi w odstępach 1 cm.
Nagrzewamy piekarnik do 220 stopni i wkładamy ziemniaki na 35 minut. Po tym czasie utworzy się ładna krateczka, którą nadziewamy ekspresową pastą. Oliwę mieszamy z pokrojonym czosnkiem, suszonymi pomidorami i natką pietruszki. Farsz dokładnie upychamy w zagłębienia i znów pieczemy, tym razem przez 30 minut.
Na koniec posypujemy ziemniaki żółtym serem dobrej jakości (świetnie spisuje się mozarella, która topi się i rumieni w okamgnieniu). 5-10 minut w piekarniku w zupełności wystarczy.
Smak pieczonego ziemniaka w towarzystwie aromatycznych dodatków powinien w zupełności osłodzić jesienne chłody.
PO, fot. Piotr Orzechowski
PIECZONY ZIEMNIAK Z PRZYPRAWAMI
* 5 średnich ziemniaków
* 5 łyżek oliwy
* pęczek pietruszki
* 3 ząbki czosnku
* pół słoika suszonych pomidorów
* ser żółty (do posypania)
* sól, pieprz
ZOBACZ inne przepisy z kategorii >>> SMAKI ZAMOJSZCZYZNY
Napisz komentarz
Komentarze