Doktor Klukowski (ur. w 1885 r.) to jedna z najbarwniejszych postaci Szczebrzeszyna. Z miejscowego szpitala uczynił punkt obserwacyjny i z kronikarską dokładnością opisywał w swoich dziennikach burzliwe dzieje naszego regionu. Pisał też o swojej lekarskiej praktyce. Dlaczego zmienił swoje stanowisko w sprawie aborcji?
"Przekonałem się, że jeżeli kobieta chce przerwać ciążę, to – z nielicznymi wyjątkami – nic jej nie powstrzyma: ani wstyd, ani obawa, ani względy religijne" – tłumaczył Klukowski w swoich dziennikach w latach 20. ub. wieku. "I gdy lekarze odmawiali przeprowadzenia odpowiedniego zabiegu, kobiety udawały się do różnych "babek" i akuszerek, które robiąc to niewłaściwie , sprowadzały na nie bardzo ciężkie cierpienia, a nierzadko i śmierć".
W jaki sposób? "Stosowały najrozmaitsze sposoby, jedna – na przykład – używała maszynki do nabijania papierosów, inna drutu, najczęściej wstrzykiwały do macicy jodynę, wodę, lub tylko przebijały pęcherz".
Dochodziło do wielu zgonów kobiet. "Kiedyś w ciągu jednego tygodnia trzy młode kobiety zmarły w szpitalu (w Szczebrzeszynie – przyp. red.) na ciężkie zapalenie otrzewnej. Były wcześniej klientami niejakiej babki Majewskiej w Tworyczowie".
Klukowski o poczynaniach tej kobiety zawiadomił "władze prokuratorskie". Ustalenia śledczych były wstrząsające.
"Sekcje sądowo-lekarskie wykazały we wszystkich przypadkach przebicie tylnego sklepienia pochwy aż do jamy brzusznej za pomocą zwykłego wrzeciona" – wspominał doktor Klukowski. "Zdarzało mi się interweniować i w ciężkich zatruciach, na przykład chininą, zażywaną, by wywołać poronienie".
Doktor Klukowski nie mógł się z tym pogodzić. "Największe wrażenie robiły na mnie wypadki, kiedy przywożono mi w beznadziejnym stanie kobiety, którym ja przed kilkoma dniami odmówiłem przerwania ciąży i zmuszone były udać się do "babek" – notował w swoim dzienniku Klukowski. "Widziałem w nich ofiary mojej bezwzględności (...). Więc stopniowo stawałem się coraz mniej bezwzględny. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że nie robiłem tego dla pieniędzy. Bardzo często nie brałem ani grosza".
Kobiety, które dokonywały aborcji nie były tylko prostymi mieszkankami zamojskich wiosek. "Pacjentki moje pochodziły absolutnie ze wszystkich sfer – pod tym względem nie było żadnych różnic. Zgłaszały się kobiety wiejskie, mieszczanki, Żydówki, żony i córki urzędników, policjantów, żony lekarzy, inżynierów, adwokatów, sędziów, prokuratorów oraz liczne ofiary związków nielegalnych i stosunków przelotnych. Nawet księża nie stanowili pod tym względem wyjątku (...)" – wyliczał w swoim dzienniku doktor Klukowski. " Zdarzało się nieraz, że usuwając ciążę z pewnością ratowałem kobietę od śmierci samobójczej, a jeszcze częściej decydowałem o jej dalszym losie. Bywało tak chociażby z uczennicami szkół średnich".
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze