Członkowie zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu pojechali do Otwocka 8 września, a więc w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Siewnej). – Uroczystości miały podniosły charakter – mówi przewodnicząca stowarzyszenia Janina Klinowska. – Była piękna msza święta, a po niej apel poległych i akt zawierzenia miasta Matce Bożej Swojczowskiej, który odczytał prezydent Otwocka.
Swojczów przed wojną
Inicjatorem wyjazdu na uroczystości odpustowe do otwockiej parafii pw. św. Wincentego a Paolo byłHenryk Rusiecki z Płoskiego, który udziela się w Stowarzyszeniu Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu. – Moi dziadkowie i rodzice mieszkali przy kościele w Swojczowie, gdzie czczony był słynący z łask obraz – opowiada pan Henryk. – Opowiadali, że już na tydzień przed odpustem zjeżdżali kramarze, a także pielgrzymi szukający przed obliczem Matki Boskiej Swojczowskiej wsparcia czy uzdrowienia, a następnie zajmowali miejsca w stodołach i na podwórkach.
W maju 1935 r. – po śmierci Józefa Piłsudskiego – w kościołach całej II Rzeczpospolitej Polskiej zabiły dzwony. W swojczowskiej świątyni dzwon pękł, a wierni przyjęli to jak złą wróżbę. Cztery lata później wybuchła wojna, a w 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) na masową skalę rozpoczęła na terenie ówczesnego województwa wołyńskiego wyrzynanie polskiej ludności. W ruch poszły siekiery, kosy, widły. Banderowcy zabijali każdego, kto był Polakiem – od noworodków po starców. Niszczyli też wszystko, co polskie. Taki los spotkał też świątynię w Swojczowie. Ojciec pana Henryka, Marian Rusiecki, był świadkiem niszczenia pięknego kościoła, wokół którego rosły rozłożyste lipy. Podobno dwa razy banderowcy podkładali pod świątynią ładunki wybuchowe i te ładunki za każdym razem nie eksplodowały. – Dopiero jeden z Ukraińców powiedział, żeby obraz wynieść z kościoła – opowiada Henryk Rusiecki. – Wynieśli obraz i ładunki zadziałały. Poza jednym stopniem ze schodów kościoła, nic do dziś nie zostało. Jak ten obraz zobaczyły kobiety ukraińskie, to postanowiły zabrać go przed zniszczeniem, zanosząc do swojej cerkwi.
Z Wołynia do Otwocka
Po jakimś czasie stryj pana Henryka, Andrzej Rusiecki, pojechał do Swojczowa w asyście kilku niemieckich oficerów oraz najprawdopodobniej księdza Stanisława Kobyłeckiego z Włodzimierza Wołyńskiego, a następnie udali się do jednego z włodzimierskich kościołów. Stamtąd żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zabrali cudowny obraz w 1944 r., gdy wyruszali z odsieczą powstańcom warszawskim. Dotarli tylko do Otwocka i tam zostawili obraz. W 1994 r. w kościele pw. św. Wincentego a Paolo w Otwocku odbyła się uroczystość zawierzenia miasta Matce Bożej Swojczowskiej, a cztery lat później miała miejsce uroczysta koronacja obrazu. Matka Boża Swojczowska jest patronką 45-tysięcznego miasta.
Napisz komentarz
Komentarze