Grupa zaczęła działać wiosną tego roku. Na układ, jak twierdzi CBA, poszli pracownik gdańskiej Grupy Lotos Aleksander I. oraz warszawski prezes spółki z branży energetycznej Andrzej M. Obaj oferowali swoją "pomoc" w załatwieniu gwarantowanych, długoterminowych kontraktów na zakup przez Grupę Lotos biokomponentów. Oczywiście chcieli być za to sowicie wynagradzani.
Inwestor, który był zainteresowany kontraktami, miał dokapitalizować spółkę warszawskiego biznesmena, ale też obu swoim wspólnikom przekazywać 10-procentową prowizję od sprzedaży biopaliw do Lotosu.
Na podobnej zasadzie miała wyglądać współpraca z grupą Azoty, na czele której Rady Nadzorczej stoi od 2016 roku Marek. G. Układ z nim miał zagwarantować pominięcie obowiązujących w spółce procedur. Były wojewoda zamojski i prezydent Zamościa nie "pomagałby" za darmo. Miał w ramach swoich możliwości nadzorować interes z Grupą Azoty w zamian za około 5 procent kwoty od wielomilionowych kontraktów.
– Do zatrzymań w tej sprawie doszło pod koniec zeszłego tygodnia, w czwartek i w piątek w województwach lubelskim, kujawskim, pomorskim i mazowieckim. Marek G. został zatrzymany w Lublinie, nieopodal rozgłośni radiowej – zdradza w rozmowie z Kroniką Tygodnia Piotr Kaczorek, rzecznik prasowy CBA.
Czy Marek G. cokolwiek załatwił i czy brał za to pieniądze? O tym w najbliższym, papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia, która będzie do kupienia już od wtorku 10 października.
Napisz komentarz
Komentarze