Pani Krystyna w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim przebywała w listopadzie 2013 roku, z powodu złamania kości biodra. Już po operacji kobieta nabrała wątpliwości, czy operację wykonano prawidłowo. Podczas gdy inne operowane w tym czasie osoby już wstawały z łóżka, ona nie mogła się poruszać. Przez cały czas zażywała leki przeciwbólowe. Do domu została wypisana jako osoba leżąca.
Pod koniec stycznia 2014 r. usunięto jej pręty metalowe z zespolonego złamania. Jej stan zdrowia jednak nie poprawił się. Odczuwała ból. Nie chodziła. Przyjmowała leki przeciwbólowe. Nadal, jak twierdzi jej rodzina, wymaga pomocy osób trzecich przy prostych czynnościach osobistych. Winą za swój stan zdrowia obwinia chirurga, który przeprowadził operację.
Przed Sądem Okręgowym w Zamościu domagała się od SP ZOZ w Tomaszowie Lubelskim 150 tys. zł zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę oraz 50 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych. Okazało się bowiem, że w operacji uczestniczyła osoba nieuprawniona, Jakub Ż., syn ówczesnego ordynatora oddziału chirurgii Bernarda Ż, który przeprowadził operację.
Sprawa była szeroko opisywana w mediach. Teraz na byłym ordynatorze ciążą prokuratorskie zarzuty, że w okresie od 30 sierpnia do 9 listopada 2013 r. dopuszczał do udziału w operacjach swojego syna Jakuba, czym przekroczył uprawnienia i naraził pięciu pacjentów na utratę zdrowia i życia. Proces karny trwa przed Sądem Rejonowym w Zamościu. Nie zanosi się na jego rychły koniec.
Był błąd
Tymczasem zakończył się proces cywilny wytoczony przez panią Krystynę. Sąd Okręgowy w Zamościu stanął co do zasady po jej stronie. Stwierdził, że doszło zarówno do błędu w sztuce medycznej, jak i naruszenia praw pacjenta. Przyznał jej łącznie 100 tys. zł zadośćuczynienia z odsetkami od grudnia 2015 roku (50 za błąd medyczny i 50 za naruszenie praw pacjenta).
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze