Mieczysław Kostrubiec pochodzi ze wsi Krzywystok. Jest kombatantem wojennym. Właśnie powołał do życia fundację swojego imienia, która pierwszych stypendystów z Publicznego Gimnazjum w Komarowie-Osadzie wyłoni już w przyszłym roku. To obietnica, którą poprzysiągł sobie, gdy miał zaledwie 16 lat.
Po wyzwoleniu Zamościa, w wieku zaledwie 17 lat Mieczysław Kostrubiec zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego aby jak najszybciej pomścić wyrządzoną przez okupanta krzywdę (morderstwo matki). Służba na froncie była bardzo ciężka.
– Przeżyłem wiele trudnych i niebezpiecznych sytuacji. Walczyłem na Wale Pomorskim. Byłem żołnierzem plutonu karabinów maszynowych. Nasze stanowiska znajdowały się na otwartej przestrzeni, w szczerym polu, naprzeciw Niemcy w ufortyfikowanych bunkrach. Obok mnie padali ranni i zabici. Wśród ich płaczu i krzyków słychać było słowa pożegnań z najbliższymi. Ciężko ranni błagali o śmierć. Zwróciłem się do Boga z prośbą o ratunek i dar przeżycia. Obiecałem wtedy Bogu i sobie, że pozostawię widoczny i trwały znak wiary. - wspomina Mieczysław Kostrubiec.
Wdzięczny za ocalenie życia postawił figurkę we wsi Krzywystok, a jego fundacja obejmie pomocą uczniów z Publicznego Gimnazjum w Komarowie-Osadzie.
Więcej w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze