Pojedynek Unii z Omegą miał wiele smaczków. Warto bowiem przypomnieć, że największy sukces w historii klubu ze Starego Zamościa, czyli awans do trzeciej ligi, miał miejsce za czasów Dariusza Herbina. Co ciekawe, w prowadzeniu zespołu pomagał mu wówczas Paweł Lewandowski, a w drużynie znajdowali się Piotr Fulara, Łukasz Kamiński i Błażej Omański. W rundzie jesiennej zaś Omega poradziła sobie z Unią, wygrywając 2:1. Tym razem jednak jechała do Hrubieszowa bez kontuzjowanego Łukasza Mikulskiego i wykartkowanego Filipa Maciejewskiego.
Przyjezdni trzymali się dzielnie do dwudziestej minuty. Wówczas Jarosław Baran sfaulował w polu karnym Mateusza Oleszczuka, a Jewgienij Hrui wykorzystał jedenastkę. Ten sam gracz zdobył kolejne dwa gole, w tym trzeciego po dalekim wykopie Kamila Tomczyszyna, który zaliczył asystę. Od tego momentu Unia robiła już na boisku, co chciała, a kolejne bramki były kwestią czasu.
– Z powodu kontuzji i kartek musiałem wystawić dużo młodzieży. Niestety, ale moi młodzi gracze przegrali ten mecz już w szatni. Zagrali bardzo bojaźliwie, a błędów popełnili tyle, ile we wszystkich dotychczasowych meczach razem wziętych. Sami więc podaliśmy rękę przeciwnikowi, a on już wiedział, jak to wykorzystać – nie ukrywał trener Omegi Paweł Lewandowski. – Żeby na pewnym poziomie grać w piłkę, trzeba solidnie trenować. Innej recepty nie było i nie będzie.
– Póki nie padła pierwsza bramka, Omega próbowała jeszcze walczyć. Później z każdą minutą różnica między zespołami była coraz większa. Paru zawodników grało jeszcze za moich czasów i to są zawodnicy. Młodzi zaś muszą się jeszcze bardo dużo uczyć – przyznał trener Unii Dariusz Herbin.
Przypomnijmy, że w środę o 17.30 drużyna z Hrubieszowa podejmie w finale Pucharu Polski LZPN trzecioligowe Orlęta Radzyń Podlaski.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze