Ustawa obniżająca uposażenia dla parlamentarzystów jest pokłosiem sprawy nagród przyznanych ministrom rządu Beaty Szydło. Wywołało to oburzenie opinii publicznej. W efekcie lider partii rządzącej, Jarosław Kaczyńskizapowiedział obniżenie pensji parlamentarzystów i samorządowców o 20 procent.
- Vox populi, vox dei – głos ludu, głos Boga. Jeśli społeczeństwo tego chce, a widać wyraźnie, że chce, to my się przychylamy do tej decyzji i będziemy w związku z tym ponosić finansowe straty, ale dla dobra ojczyzny, dla budowy przeświadczenia społeczeństwa, że polityka rzeczywiście nie jest dla bogacenia się, jest po to, żeby służyć dobru publicznemu – mówił prezes PiS na konferencji prasowej. W maju posłowie przyjęli tę ustawę. Za ustawą głosowało 240 posłów, 2 było przeciw, 5 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 213 posłów, w tym całe kluby: PO, Nowoczesnej i PSL-UED. Na początku lipca ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda. Termin wejścia w życie obniżek został określony następującymi słowami: "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia".
Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora uposażenie parlamentarzysty jest traktowane jako wynagrodzenie ze stosunku pracy. Według informacji na stronie internetowej Sejmu, dotychczasowa wysokość uposażenia poselskiego to 10.020,80 zł brutto. Po 20-procnetowej obniżce będzie ono wynosić według naszych wyliczeń 8017 zł brutto.
Posłowie i senatorowie otrzymują też dietę parlamentarną, czyli środki finansowe na pokrycie wydatków związanych z wykonywaniem mandatu na terenie kraju. Dieta wynosi 25 proc. uposażenia. Obecnie jest to 2.505,20 zł brutto. Pozostanie ona na niezmienionym poziomie.
Jak zmianę wynagrodzenia komentują parlamentarzyści z Zamojszczyzny? Odpowiadają Agata Borowiec (PiS), Kornelia Wróblewska (Nowoczesna), Genowefa Tokarska (PSL), Jarosław Sachajko (Kukiz 15) i Stanisław Żmijan (PO).
Ich opinie przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze