Nieznane ujęcia kościoła Franciszkanów. Fotografie przedstawiające stajnie miejskie, klub oficerski, cegielnię, kolegiatę, koszary, Rynek Wielki z końca XIX wieku. Cykl tych fotografii znajduje się w niewielkim albumie "Widoki z Zamościa" z 1890 roku. Od handlarza starociami w Krakowie kupił je Adam Gąsianowski, właściciel Muzeum Starej Fotografii w Zamościu.
To rzeczywiście rarytas – mówi Henryk Szkutnik, emerytowany pracownik Muzeum Zamojskiego.
Jak to w takich sytuacjach bywa, pomógł przypadek. Adam Gąsianowski, który dokumentuje fotograficznie prace związane z przebudową kościoła Franciszkanów, usłyszał od ludzi, którzy odwiedzają jego muzeum, że ci widzieli kartę pocztową z ołtarzem, jaki znajdował się w tym kościele. Gąsianowski rozpuścił więc wici, że chętnie by taką pocztówkę kupił.
– Odezwał się do mnie właściciel galerii staroci z Krakowa. Powiedział, że nie ma wprawdzie zdjęcia z ołtarzem, ale ma zdjęcia kościoła Franciszkanów. Pojechałem do Krakowa. Okazało się, że tych zdjęć jest cały album – mówi Gąsianowski.
Album "Widoki z Zamościa 1890 roku" zawierający 27 unikalnych zdjęć należał do Jana Sasa-Zubrzyckiego. Fotografie do niego wykonano w zakładzie fotograficznym Bronisławy Ułasiewiczowej w Zamościu, żony byłego burmistrza Tomaszowa Lubelskiego. Ułasiewiczowa, około 1885 roku przejęła zakład po Kazimierzu Strzeleckim, który został zesłany na Sybir za podpalenie swego domu celem wyłudzenia odszkodowania. Atelier "Fotografia artystyczna" prowadziła przez 12 lat, do 1897 roku, kiedy odstąpiła zakład swojemu siostrzeńcowi 24-letniemu Janowi Strzyżowskiemu, synowi zamojskiego notariusza.
Strzyżowski parał się fotografią z sukcesem przez ponad 40 lat, do wybuchu II wojny światowej. Był jednym z najbardziej znanych zamojskich fotografów.
– Ułasiewiczowa zostawiła klisze, z których potem Strzyżowski, około 1900 roku, wydał cykl 10 ponumerowanych pocztówek. Pocztówki te podpisał własnym nazwiskiem. Do tej pory przyjmowano, że on był ich autorem. Teraz okazało się, że była nim Ułasiewiczowa. Dziś te pocztówki są poszukiwane przez kolekcjonerów – mówi Adam Gąsianowski.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze