"Z rozkazem więc porzucam Warszawę i udaję się do 4 pułku w Modlinie. Obejmuję lazaret, poznaję oficerów ze szkoły podchorążych, Bogusławskiego, Ostroroga, Lubomirskiego i wielu innych. Smutno w fortecy w Modlinie i nudno (...)" – pisał w swoich wspomnieniach dr Kazimierz Łukaszewicz. "W miesiącu lutym 1831 r. wypadła pierwsza legalna bitwa pod miasteczkiem Dobre".
Dr Łukaszewicz spisał wspomnienia z czasów powstania listopadowego (oraz nieco późniejszych) w drugiej połowie XIX w., już pod koniec swojego życia. Być może dlatego owe zapiski są trochę chaotyczne, wątki mieszają się ze sobą, a myśli – przeplatają. Ma to swój... urok. W tych zapiskach nie brakuje bowiem humoru oraz dystansu do rzeczywistości. Prezentujemy drugą część wyboru wspomnień tego nietuzinkowego, zasłużonego człowieka (w latach 1833-1879 dr Łukaszewicz pełnił funkcję lekarza okręgowego Ordynacji Zamojskiej).
Zuch jesteś u Honoratki?
Dobre to miejscowość w powiecie mińskim, na terenie Królestwa Kongresowego. Starcie sił powstańczych z Rosjanami odbyło się tam 17 lutego 1831 r. Jak czytamy w "Małej encyklopedii wojskowej", 6 korpus rosyjski gen. Grigorija Rosena uderzył wówczas na dywizję dowodzoną przez Jana Skrzyneckiego oraz część dywizji Franciszka Żymirskiego. Podczas bitwy odbyły się liczne natarcia i kontrnatarcia. Żadna ze stron nie zdobyła przewagi. Tak opisał jeden z nocnych ataków dr Łukaszewicz.
"Na czele batalionu jechał pułkownik Bogusławski (miał na imię Ludwik – przyp. red.). Z całą siłą wrzasnął: Dzieci, żywym krokiem marsz, marsz, marsz! Będąc pewnym skutku, odjechał naprzód staję drogi. Ogląda się, aż tu batalion idzie żółwim krokiem" – wspominał dr Łukaszewicz. "Rozjątrzony wpada w szeregi i jak zacznie płazować oficerów i żołnierzy: – Tak to wy będziecie bronić ojczyzny? Zuch jesteś u Honoratki w kawiarni, tam umiesz być zuchem (krzyczał). – Przebacz pułkowniku, lecimy, lecimy (odpowiadali w tak bezceremonialny sposób poganiani żołnierze)".
Powstańcy z pułku dra Łukaszewicza w końcu poradzili sobie świetnie. "Wtedy (czyli po interwencji pułkownika) jak się rzucili, to prześcignęli pułkownika, zabrali cały tabor koni, powózki i przeszło 300 ludzi do niewoli" – pisał dr Łukaszewicz. "Kilku rannych, co przywiedli byli, to młodzi (rosyjscy) rekruci, lękliwi. Drżało to biedactwo nieustannie, oglądało się (...), a gdy się oswoili, to mówili, że sądzili, iż złapanych do niewoli będą rżnąć (...). W manierkach mieli surowy groch.
Dr Łukaszewicz zapamiętał jednego z rannych powstańców. Opatrywał go podczas bitwy. "Ja stojąc z kompanią w asekuracji armat, pierwszego rannego miałem" – zanotował. "Był to dobosz, którego kula karabinowa trafiła w przyrodzenie. Usunięto go w krzaki do opatrunku, który się kończył na zatkaniu rany zmoczonej w rozcieku wstrzymującym krwotok. Przy takowym opatrunku świstały kule, ale górą, tylko się suche gałązki łamały".
Bitwa trwała ok. pięciu godzin. Zginęło w niej 300 Polaków oraz blisko 750 Rosjan. W końcu Polacy wycofali się w okolice miejscowości Okuniew.
Napisz komentarz
Komentarze