Budowę tej ceglasto-kamiennej bramy (miała ok. 11 m. wysokości) zakończono ok. 1585 r. Na fasadzie budowli umieszczono piękną, alegoryczną postać dumnej kobiety – Polonii oraz łaciński napis o treści "Witaj Matko Polsko, żywicielko, my Ciebie powinniśmy bronić nie tylko murami, lecz także i oddaniem życia. O Gwiazdo Szlachetności i Wolności, Polsko, witaj nam" (rzeźba oraz napis zostały zrekonstruowane w 1981 r. przez Jana Bulewicza). Brama miała także znaczenie obronne.
"Miasto było objęte fortyfikacjami typu nowowłoskiego z obszernymi bastionami" – pisał w 1954 r. prof. Stanisław Herbst, w swojej książce pt. "Zamość". "Wały, początkowo ziemne, na przełomie XVI i XVII w. zaczęły otrzymywać oskarpownie ceglane. Ważnym ich elementem były bramy morandowskie (chodzi także o Starą Bramę Lwowską – przyp. red.): obie ciekawe, silnie rustykowane (uczony miał na myśli sposób dekoracyjnego obrobienia faktury powierzchni muru kamiennego lub kamiennej okładziny: dzięki temu uzyskiwano tzw. surowy wygląd) z przejazdem zasklepionym półkoliście (...)".
Obie budowle prezentowały się pięknie. Jednak zdaniem prof. Herbsta ta prowadząca w stronę Lublina miała pewne... niedociągnięcia.
"Brama Lubelska (...) była prostsza, bardziej przeładowana inskrypcjami. Brama Lwowska, wykonana według kontraktu z r. 1599, skomponowana jest dojrzalej i staranniej. Plastykę jej wzbogaca ryzalitowanie (chodzi o tzw. występy z lica elewacji: w kształcie prostokąta lub półkola – przyp. red.). Obie stanowią pierwszy przykład polskich bram fortecznych".
W 1588 r. Jan Zamoyski kazał jednak Bramę Janowicką zamurować. Była to "pamiątka" przejazdu przez tę budowlę arcyksięcia Maksymiliana Habsburga (był także wielkim mistrzem nadal istniejącego zakonu krzyżackiego), który trafił do niewoli polskiego kanclerza po sławnej bitwie pod Byczyną. Tego typu działania Zamoyskiego robiły na ówczesnych wielkie wrażenie.
"W ten sposób (chodzi o Jana Zamoyskiego – przyp. red.) pozostawił on pamiątkę po sobie od piramid i pomników trwalszą, nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie" – pisał w 1598 r. Jerzy Dousy, uczony holenderski, który zachwycał się potężnymi, zamojskimi murami i "basztami, chroniącymi mieszczan od nieprzyjaciół".
Nie podobało się to austriackim ziomkom arcyksięcia Maksymiliana. Były tego efekty...
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze