Podobnych, smutnych relacji byłych, żydowskich obywateli miasta jest więcej. Tak pisała Helena Szafner, która odwiedziła Zamość jesienią 1945 r.:
"Znowu zaczęłam błądzić po mieście. Poszłam ulicą Pereca w kierunku synagogi zbezczeszczonej przez Niemców – okna powybijane, drzwi zabite gwoździami" – notowała. "Wysiłki garstki Żydów zmierzających do doprowadzenia synagogi do porządku napotkały na trudności ze strony administracji miasta".
Okazuje się, że zniszczenia tego unikatowego zabytku dokonali nie tylko niemieccy najeźdźcy.
"Kiedy stałem obok synagogi na ulicy Pereca (jej nazwa przetrwała nawet czasy okupacji niemieckiej), podszedł do mnie jakiś Polak w wojskowym mundurze i zwrócił się do mnie z pytaniem: czego pan tutaj szuka panie profesorze?" – wspominał także Mordechaj Canin, który po ostatniej wojnie odwiedził Zamość. "Przyglądam się temu budynkowi i nie wiem co to jest".
Nieznany Polak wytłumaczył, że stoją przed starą, zamojską bożnicą. Przekonywał też, że w tym miejscu Żydzi ukryli srebrne sprzęty i naczynia "ze wszystkich bożnic w Zamościu". Następnie zaprosił przybysza do synagogi, która była otwarta. Tam pokazał mu coś, czego pan Mordechaj chyba się nie spodziewał.
"Widzę głęboki dół, a w nim sklepienie podziemnego tunelu. Niżej tunel jest obszerny i w ciemności nie widać, gdzie się kończy. Mój rozmówca wyjaśnia, że zbudowano go przed czasami, gdy tutaj rządzili Zamoyscy i ciągnie się na odległość wielu kilometrów, aż do Krasnegostawu" – notował Mordechaj Canin.
To w nim zamojscy Żydzi mieli ukryć swoje skarby. Według opowieści samozwańczego przewodnika, gdy Niemcy opuścili Zamość (a Sowieci jeszcze go nie zajęli), okoliczna ludność zabrała się za poszukiwanie skarbów. Rozkopano i zniszczono starą synagogę.
Robiono to podobno dniem i nocą. W końcu... znaleziono skrzynie z kosztownościami. To była nie lada sensacja!
"A kiedy otwarto skrzynie, rabusie niemal się pozabijali. Jeden rzucał się na drugiego (...), każdy łapał co się dało, co mu wpadło w ręce (...)" – ciągnie swoją opowieść Mordechaj Canin. "Z jego wyjaśnień zrozumiałem, że były tam schowane zamojskie zwoje Tory, korony na Torę, świeczniki, lampy chanukowe, żyrandole i inne święte przedmioty (...). Kiedy wkroczyła Armia Czerwona i żołnierze rosyjscy dowiedzieli się o walce rabusiów (o skarby), sami zaczęli kopać głębiej w tunelu. Młotkami ostukali mury".
To była kolejna dewastacja. Sowieci nic jednak w synagodze nie znaleźli.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze