Badania prowadzili w tym celu, by na podstawie emocji kibiców, wynikających z szans na to, że wygra drużyna teoretycznie słabsza, określić, w której dyscyplinie przytrafia się najwięcej niespodzianek. Miliony dolarów poszły na to, by uzyskać odpowiedź na pytanie, na które bez zająknięcia i zastanowienia błyskawicznie odpowiada każdy sympatyk sportów drużynowych, na czele z piłką kopaną. Kochamy piłkę nożną, bo wiemy, że w tej dyscyplinie Dawid może wygrać z Goliatem, jeśli tylko zastosuje odpowiednie narzędzia i dopisze mu trochę szczęścia. To właśnie główny powód, dlaczego piłka nożna cieszy się tak wielkim zainteresowaniem. Wspomniane badania to potwierdziły.
Wnioski z tego możemy wysnuć takie, że popularność „najciekawszej ligi świata” wśród kibiców z Zamojszczyzny w najbliższym czasie narażona jest na spadek. Otóż w kolejnym sezonie trudno doświadczyć zaskakujących rezultatów. W poprzednim wyłoniła się czołowa szóstka, która zdominowała resztę stawki. Teraz dysproporcje między dwiema grupami są jeszcze bardziej spolaryzowane. Przewidywanie rezultatów w naszym redakcyjnym „typerze” jest łatwe jak nigdy wcześniej. Właściwie to w obecnych rozgrywkach jeszcze nie doczekaliśmy się wyniku, o którym moglibyśmy powiedzieć, że jest megasensacją. Spośród sześciu beniaminków tylko Granica w miarę dobrze punktuje, za to aż czterech ewidentnie nie nadąża za peletonem. Dwóch przegrało wszystkie sześć meczów, trzech zaliczyło już po pięć porażek. Wysokie rozstrzygnięcia nikogo nie dziwią. Wygląda na to, że nie zawsze promocja zespołu do wyższej ligi przynosi oczekiwane korzyści. Mówi się, że lepiej wygrywać w niższej lidze, niż zbierać baty w wyższej.
Napisz komentarz
Komentarze