Igros musiał sobie radzić w Miączynie bez dwóch niezwykle ofensywnych zawodników – pauzującego za kartki Romana Jędruszczaka, który w dwóch tegorocznych meczach ligowych zdobył cztery bramki, oraz przeziębionego Macieja Żeruchy. Te osłabienia nie przeszkodziły liderowi tabeli w odniesieniu pewnego zwycięstwa nad Olimpią 3:0 (2:0). Dwie bramki zdobyli obrońcy – Stanisław Anioł i Piotr Bartecki (z karnego, który był konsekwencją faulu Dawida Muzyczki na Szymonie Ożogu).
Z powodu urazu Anioł musiał jednak opuścić boisko po upływie niespełna 30 minut spotkania, a jego miejsce w defensywie zajął wtedy właśnie Bartecki. Do ataku przesunięty został prawoskrzydłowy Mateusz Przytuła.
– Po wyniku może się komuś wydawać, że był to dla nas lekki, łatwy i przyjemny mecz. Tymczasem zanim wyszliśmy na prowadzenie, Olimpia sprawiła nam sporo kłopotów. Dwa razy przed utratą bramki uratował nas świetnymi interwencjami Karol Gontarz. Kilka razy piłka minęła naszą bramkę. Długo nie mogliśmy się odnaleźć na boisku w Miączynie. Dopiero gdy strzeliliśmy gola, stopniowo zaczęliśmy uzyskiwać coraz to większą przewagę i stwarzać groźne sytuacje podbramkowe – mówi Jacek Paszkiewicz, dyrektor Igrosu.
Cały artykuł dostępny w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze